Pomysł diabelski, ale i alternatywa fałszywa, bo rzeczywistość jest znacznie bogatsza i nie da się wrzucić do jednego worka Węgier, Włoch, Austrii i Polski. Macron od tygodni przekonywał jednak, że jego pomysły to najlepsze lekarstwo na wszystkie bolączki UE, i w swojej wojnie z drugim obozem zabrnął tak daleko, że nie zauważył, iż najsilniejszy blok populistów zbudował we własnym kraju. Łacińska sentencja „medice, cura te ipsum” sprawdza się po raz kolejny. Tym razem w odniesieniu do Macrona, który najlepszym lekarzem jednak nie jest.
Nosił Macron razy kilka…
Emmanuel Macron wpadł na pomysł wielkiej kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego, która miała podzielić Europę na dwa obozy: obóz postępu, właśnie z francuskim prezydentem na czele, i obóz populistów, skupiający wszelką „reakcję”, na której czoło nominowano premiera Węgier Viktora Orbána.