Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
,Jan Pospieszalski,
19.01.2019 18:18

Nieusuwalne sprzeczności Biedronia

"Kultura Liberalna", a za nią inni komentatorzy, ogłaszają, że rok 2019 będzie czasem Biedronia. Nie wiem, ile w tym jest zaklinania rzeczywistości, zwykłego chciejstwa, ile wzdychania i nadziei. Zdumienie jednak budzi w tym myśleniu nagromadzenie sprzeczności. To dość karkołomne zadanie, by ukazać Roberta Biedronia jako męża opatrznościowego lewicy, który teraz skutecznie zrealizuje misję łączenia rozproszonego elektoratu. Kłóci się bowiem z tym, co wiemy o rządach Biedronia w Słupsku.

Powszechnie krytykowany za nieudolność i brak realnych osiągnięć, sam chyba najlepiej zrecenzował swoją kadencję, skoro nie zdecydował się na ponowne kandydowanie. Dziś dezerteruje z rady miasta, by walczyć na ogólnopolskiej arenie politycznej. Biedroń za wszelką cenę próbuje też odkleić od siebie image bojownika obyczajowej rewolty.

Liczy na krótką pamięć wyborców, którym już nic nie mówią takie akcje jak ta z „uświadamianiem” krakowskich gimnazjalistów. Biedroń wtedy zachwalał i wspierał dystrybuowanie ulotek pełnych rozmaitych obrzydliwości wśród niepełnoletnich uczniów. Pamiętam, że nawet liberalne środowiska były poruszone faktem, iż pod pozorem profilaktyki, bez wiedzy rodziców, 15-latkowie raczeni byli gejowską pornografią. Biedroń publicznie nigdy nie odciął się od głoszonych przez siebie jeszcze nie tak dawno postulatów homoseksulanej subkultury. Aktywista gejowski, który w 2011 r. wszedł do parlamentu z hasłami radykalnej społecznej przebudowy, kwestionującej cywilizacyjny ład, dziś lansuje się jako konsensualny, zrównoważony gość. Dla każdego ma miłe słowa i uśmiechy, w wywiadach unika ostrzejszych sformułowań, a przy lada okazji puszcza oko do centrowego wyborcy. Istotnie, na tle antyklerykalnej histerii Barbary Nowackiej czy walczących z opłatkiem i orszakiem Trzech Króli warszawskich radnych, Biedroń zachowuje się dość koncyliacyjnie. Rzecz w tym, czy wyborcy istotnie mają tak krótką pamięć i czy lewica potrzebuje zapasowego Tuska lub Petru. Takich speców od okrągłych opowiastek i ciepłej wody w kranie było już pod dostatkiem.
 

Reklama