Próba poniżenia przeciwników politycznych, zdeprecjonowania ich na poziomie fizyczności jest prostactwem, ale i metodą, którą PO stosuje od lat. To właśnie język nienawiści, który ma dzielić Polaków. Politycy PO recytowali formułki o „wspólnocie”, o tym, że „nikt nie będzie wykluczony”, ale to jedno „czuć od was naftaliną” przebiło się skutecznie. Oddawało ich prawdziwe intencje. Od 2005 r. po przegranych wyborach prezydenckich przez Donalda Tuska i parlamentarnych przez PO jej stratedzy postawili na podział Polaków przez wprowadzenie ostrego, wzbudzającego nienawiść i pogardę do rywali politycznych języka. Różnice merytoryczne co do najważniejszych celów, których realizacji oczekują od rządzących Polacy, nie były i nie są bardzo duże – na tym nie zbudowaliby ostrego podziału. Dlatego racją bytu PO jest strategia oparta na totalnej wojnie. Zobaczyliśmy to znów między gładkimi formułkami czytanymi z promptera.