Część działaczy ruchu wzywa do kontynuacji protestów w kolejne soboty, nawet bez przerwy na święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok. Ich ogromną popularność potwierdzają także najnowsze sondaże. Co ciekawe, demonstracje cieszą się sympatią nie tylko najuboższych, ale i klasy średniej, a według sondażu OpinionWay z sympatią odnosi się do nich również 65 proc. kadry kierowniczej biznesu. Do tego wszystkiego swoje niezadowolenie manifestują kolejne grupy społeczne, w tym policja, która, jak się okazuje, jest mniej odporna niż protestujący i oficjalnie deklaruje swoje „przemęczenie”. Rząd obiecał funkcjonariuszom premię w wysokości 300 euro, ale to jest niewystarczające. Zaległości w wypłatach mają dotyczyć już ponad 22 mln godzin nadliczbowych. Trzy związki zawodowe policji wezwały więc do protestu, który nazwano już nawet „kamizelkami granatowymi”. Francuski rząd jeszcze długo nie będzie miał lekko.
Nie tylko „żółte kamizelki”
Zmniejszona mobilizacja w czasie protestów „żółtych kamizelek” ostatniej soboty we Francji wcale nie oznacza spadku dynamiki tego ruchu. W całym kraju miało ostatnio miejsce 186 blokad drogowych. Widać też dużą liczbę samochodów z żółtymi kamizelkami za przednią szybą.