Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Na odsiecz rosyjskim turystom

Trudno się dziwić bliższym Prawu i Sprawiedliwości mediom, że rzuciły się na kompromitującą wypowiedź Donalda Tuska dotyczącą „upiornej myśli” o zasiadaniu w ławach poselskich. Usłyszeliśmy bowiem Tuska, jak rzadko, szczerego i takiego, jakim go najlepiej znamy – niechętnego do pracy i uważającego politykę na poziomie krajowym za coś dużo poniżej jego powołania i aspiracji. Jednak elektorat słowa te pewnie wybaczy. Dużo większym problemem dla wyborców Platformy będzie szarża Radosława Sikorskiego w obronie wiz dla obywateli Federacji Rosyjskiej.

Dyskusja na temat uniemożliwienia przyznawania wiz Rosjanom, chcącym wjechać do strefy Schengen, trwa od kilkunastu dni, głównie za sprawą przewodzących obecnie UE Czechów. Rząd w Pradze popiera ten rodzaj sankcji, sam zresztą wprowadził go od razu po napaści na Ukrainę. Praga ma w tej sprawie wielu sojuszników, w tym Polskę, i nielicznych, lecz bardzo wpływowych przeciwników – przede wszystkim Niemcy i Francję.

Wizowa argumentacja Scholza

O Francji ostatnio mniej się mówi w kontekście Ukrainy, linia telefoniczna między Pałacem Elizejskim a Kremlem nie jest już tak rozgrzana jak w czasie poprzedzającym wybory prezydenckie we Francji, a media, przynajmniej polskie, mniej ochoczo zajmują się dziś relacjonowaniem każdej wypowiedzi Emmanuela Macrona kierowanej do jego rosyjskiego kolegi.

Z Niemcami sprawa ma się jednak zupełnie inaczej, Niemcy są bowiem rozdarte. Koalicja rządowa nie jest w kwestiach relacji z Rosjanami monolitem, ale ton wciąż nadaje jej najbardziej prorosyjskie ogniwo SPD z Olafem Scholzem na czele. I to właśnie Scholz bardzo wyraźnie sprzeciwił się wizowym sankcjom, powtarzając całkowicie skompromitowany slogan o wojnie Putina, a nie zwykłych Rosjan.

Niemiecki kanclerz argumentuje, że sankcje te uderzyłyby przede wszystkim w tych Rosjan, którzy nie godząc się z polityką władz, chcieliby opuścić kraj. Lecz o ile ten argument mógłby skłonić Unię do wypracowania jakiejś furtki dla dysydentów, wciąż przecież głoszących swój sprzeciw i poddawanych rozmaitym szykanom, o tyle tworzenie antynomii złego przywódcy i dobrego, pokojowo nastawionego narodu, mija się zupełnie z rzeczywistością.

Życzeniowe myślenie Sikorskiego…

W dyskusję włączyli się również polscy politycy. Najgłośniejszym echem odbiła się opinia Radosława Sikorskiego, który na Twitterze sformułował siedmiopunktowy komentarz o tym, dlaczego utrudnienia wizowe dla Rosjan byłyby jego zdaniem błędem. Zapoznajmy się z całością:

„Jestem przeciwko totalnemu zakazowi wydawania wiz Rosjanom – pisze Sikorski – ponieważ: 1) Odpowiedzialność zbiorowa jest nieetyczna i kontrproduktywna. 2) Antyputinowscy Rosjanie usłyszą, że mamy ich w nosie. 3) Putin dostanie argument, że to rusofobia. 4) Powinniśmy różnicować pomiędzy poplecznikami a oponentami putinizmu. 5) Rosyjscy demokraci czasami potrzebują szybko uciec z Rosji. 6) Pobyt Rosjan w UE to szansa na pokazanie im prawdy o podboju Ukrainy. 7) Trwałym zwycięstwem Zachodu byłaby europeizacja Rosji”.

Zostawmy na boku punkt siódmy jako zarazem życzeniowy i nieweryfikowalny. Spójrzmy na resztę argumentacji byłego szefa polskiej dyplomacji. Godne zauważenia są tu jedynie punkty 4. i 5., o czym już wspomniałem. Rozwiązanie tego problemu leży – jak się zdaje – w zakresie możliwości Unii Europejskiej, choćby poprzez wdrożenie jakiejś procedury specjalnej dla dysydentów zagrożonych represjami. W chwili jej przyjęcia znika więc również argument o lekceważeniu antyputinowskich Rosjan. Zostają nam uwagi o odpowiedzialności zbiorowej, lecz i te świadczą raczej o myśleniu życzeniowym i trwającej od lat słabości do Rosji jako takiej.

…a rzeczywistość

Internet pełen jest materiałów, w których „zwykli Rosjanie”, nawet chowając właśnie swych synów powracających z wojny w wojskowych przesyłkach specjalnych, chwalą politykę swego państwa i wodza, równocześnie wygrażając faszystom i zgniłemu Zachodowi. Wiara, że istnieje jakaś większość milcząca, wobec działań aparatu państwowego, obojętna lub wroga, nie ma żadnych racjonalnych podstaw.
Co więcej, nawet doświadczanie niedogodności, będące pośrednim wynikiem sankcji, przekłada się raczej na zwiększenie nieufności wobec Zachodu i konsolidację przy prezydencie. Rosjanie bardzo często nie są skłonni do głębszej refleksji, kreują się raczej na ofiary zachodniego świata. Mocnym przykładem jest tu przypadek kultowej, zawsze sceptycznej wobec władzy grupy Leningrad, która w pierwszym wypuszczonym w świat po wybuchu wojny utworze opisuje… eksplozję zachodniej rusofobii. Ekscentryczny lider zespołu, Siergiej Sznurow, porównuje ją do antysemityzmu panującego w III Rzeszy.

Oczywiście nie brak dzielnie zgłaszających zdanie odrębne gwiazd rocka (trzeba tu wspomnieć o sprzeciwie wobec wojny takich grup jak DDT czy Nogu Svelo!), lecz to nie one są niestety głosem Rosji jako takiej, niezależnie od tego, jak bardzo chcielibyśmy w to wierzyć.

Najbardziej jednak absurdalny jest argument o braku wzorców jako uzasadnienie tkwienia w autorytarnym militaryzmie FSB. Rosjanie na Zachodzie się bawią, czasem w tę zabawę wplatając napaści na innych ludzi, agresywne demonstracje polityczne oraz zwykłe pijaństwa i demolki. Na żadne klasyczne, liberalne czy wolnościowe wzorce się nie otwierają, bo zwyczajnie ich nie potrzebują, traktując świat jako terytorium, choćby tylko symbolicznego, podboju. To oni czują się apostołami lepszej, wyższej i klasycznej cywilizacji. Przesiąknięcie Zachodem? Historia wiele razy weryfikowała podobne nadzieje, pokładane już nie w narodach jako takich, lecz dyktatorach, kształconych na Zachodzie, z Pol Potem na czele. Przecież sam Putin miał okazję zobaczyć trochę inny świat, nawet będąc oficerem KGB jedynie w komunistycznej NRD, lecz przecież w ramach tej służby obserwując rozkład systemu i poprzedzający zjednoczenie Niemiec krótki karnawał emocji.

Rusofilia elit PO a elektorat

Od naiwności wielokrotnie wcześniej prorosyjskiego Sikorskiego nie chce wprost odciąć się Donald Tusk, kwitujący wszystko słowami, że to nie jego współpracownik decyduje o wizach. Do Sikorskiego dołącza inna przygasła gwiazda Platformy Hanna Gronkiewicz-Waltz, powielając jego argumentację i deklarując na Twitterze: „Jestem przeciw zakazowi wydawania wiz Rosjanom, gdyż powinni widzieć, na czym polega demokracja, a nie nauczą się tego inaczej niż dzięki podróżom na Zachód”.

Widać jednak, że słowa Sikorskiego i Gronkiewicz-Waltz budzą duży sprzeciw również ich własnego elektoratu, dziś nastawionego mocno antyrosyjsko. Pojawia się również rozdźwięk na linii Sikorski–lewica. Jedną z głównych polemistek byłego szefa MSZ jest Anna Maria Żukowska. Gdy kończę pisać ten tekst, w opublikowanym na gorąco komentarzu dla „Wprost” Joanna Miziołek pisze o obojgu politykach jako „piątej kolumnie PiS” i wydaje się, że to całkiem trafne, choć na pewno przez nich samych niezamierzone oddanie potencjalnych skutków tej obrony rosyjskiego prawa do podróżowania.

Platforma uwielbia malować PiS w barwy kremlowskiego imperium, PiS z kolei bardzo chętnie przypomina wszelkie oznaki prorosyjskości PO, których zwłaszcza w latach 2010–2014 znaleźć można bez liku. Radosław Sikorski i Hanna Gronkiewicz-Waltz pospieszyli jednak z całkiem świeżą dostawą. Niemiecka CDU pod nowym przywództwem pomału leczy się z rusofilii czasów Merkel, w Platformie jest to, jak widać, trudniejszy proces.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Gazeta Polska Codziennie

Krzysztof Karnkowski