Jednocześnie człowiek przyzwyczaja się do nowej jakości i zaczyna zwracać uwagę na rzeczy, które jeszcze dwa lata temu mniej go zajmowały. Tymczasem rząd PiS wydaje się być odporny na wszystkie te dolegliwości. Z pewnością jest to wynikiem działań opozycji, która w swojej krytyce jest tak durna i przewidywalna, że nie stanowi dziś żadnej alternatywy. Wielokrotnie miewałem już momenty zniechęcenia do „dobrej zmiany”, ale wtedy pojawiała się refleksja, dzięki której przypominałem sobie, jaką drogę przeszliśmy w ciągu ostatnich 24 miesięcy. Ot, wystarczyło mi przeczytać tekst z ostatniego „Newsweeka” pt. „Nieprawdziwi Polacy”, aby dostrzec, jak wiele mnie różni od ludzi z okładki. Przy okazji przypomniałem sobie czasy, gdy podobnie jak większa część Polaków byłem sprowadzany do pozycji bezrozumnej tłuszczy, która ma jedynie bić hołdy tzw. elicie. 10 minut czytania i intelektualny spokój na kolejne miesiące. Są jednak ludzie, którzy nie potrafią przypomnieć sobie starych czasów. Coraz częściej uważają, że rzeczywistość wygląda tak, jak ją pokazuje TVN24 i „Newsweek”. To podstawowy błąd, który mogą popełnić rządzący podczas rekonstrukcji gabinetu. Jeśli bowiem uwierzysz, że Puszcza Białowieska to nietknięty ręką ludzką stopą obszar, to rzeczywiście żaden argument ministra Jana Szyszko cię nie przekona. Konsekwencje mogą być trudne do przewidzenia. Raz bowiem napędzona kłamstwem opozycja będzie niszczyć dowolną osobę z obozu „dobrej zmiany”. Ewentualna rekonstrukcja rządu musi być więc wynikową pracy i osiągnięć, a nie medialnej histerii. Zobaczymy, jak tę próbę przejdzie Prawo i Sprawiedliwość.
Myśleć, nie histeryzować
Nie spodziewałem się aż tak wysokich notowań rządu Beaty Szydło po 24 miesiącach sprawowania władzy. Każda władza się zużywa. Każda zaczyna ludzi denerwować. Każde argumenty usłyszane po tysiąc razy nudzą.