Miliony oglądały filmiki na portalu X i TikToku – tradycyjne programy publicystyczne nie interesowały aż tak ludzi. Drugim wygranym są media niezależne. Popularność Republiki i konserwatywnych portali okazała się kluczowa dla narzucania tematów kampanii. Bez nich prawa strona nie byłaby w stanie nawiązać równorzędnej walki – a przecież warunki były skrajnie niesprzyjające: próba odebrania koncesji największej stacji, duszenie niezależnych mediów bojkotem reklamodawców. Spodziewać się więc można nowych ataków na wolność słowa – ustaw cenzurujących internet, praw wykluczających niewygodne tematy pod płaszczykiem eliminowania mowy nienawiści, prób delegalizacji mediów. Walka na dobre dopiero się zaczyna.
Media, kampania, wolność
Kampanię prezydencką wygrały bez dwóch zdań nowe media. Większe emocje i zasięgi budowała rozmowa z kandydatem na kanale YouTube niż jego wizyta w mainstreamowych telewizjach. Ważniejszy był komentarz znanego publicysty w internecie niż jęki Michnika w „Gazecie Wyborczej”.