„Unia nie powinna wzmacniać swych zdolności obronnych, kupując broń spoza Europy” – stwierdził. Należy to interpretować jako rozpoczęcie realizowanego przez Berlin, Brukselę i Paryż planu stopniowego wypychania USA z Europy. Tak politycznego, jak również militarnego. Propozycja KE jest mglista i trudno pokładać w niej nadzieje na szybkie dozbrojenie Europy. Wprowadzenie tych pomysłów to wskazywanie przez Brukselę palcem, gdzie kraje UE mają się zbroić. Efektem będzie przede wszystkim potężne nabicie kabzy niemieckiej i francuskiej zbrojeniówce. Maski założone za fasadą wzmocnienia zdolności obronnych szybko opadły. Znów się okazało, że najważniejsze są kasa i tworzenie politycznych pałek, którymi będzie można okładać znienawidzonego przez europejski establishment Donalda Trumpa. Zapomnieli tylko o jednym – amerykański przywódca nie pcha się tam, gdzie go nie chcą.
Maski opadły
Jeżeli ktoś nie był pewny, co oznacza ogłoszony przez szefową KE Ursulę von der Leyen plan na rzecz obronności – „ReArm Europe”, składający się z pięciu punktów i mający zmobilizować 800 mld euro na zbrojenia – z krótkim i dobitnym tłumaczeniem pospieszył prezydent Francji Macron.