Potrzeba nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt jest oczywista. Chodzi tu o rzecz elementarną: jacy jesteśmy, jakimi jesteśmy ludźmi. Także wobec naszych braci mniejszych. Tu chodzi o ograniczanie niepotrzebnego cierpienia. Poza tym podobne uregulowania znajdują się w prawodawstwie innych krajów Europy.
Związany z głosowaniem, złamaniem jego dyscypliny kryzys w koalicji rządowej Zjednoczonej Prawicy traktuję jako podniesienie poprzeczki negocjacyjnej. Wydaje się, że Jarosław Kaczyński, widząc, że rozmowy koalicyjne nie idą, wybrał pole sporu, które jest dla niego wygodne wobec opinii polskiej i międzynarodowej. Chce utrwalić na Zachodzie, jak i w Polsce wizerunek prawicy, która jest stanowcza w sprawach przestępczości, która potrafi twardo walczyć o polskie interesy, a jednocześnie jest prawicą z sercem. Nie jest taką, powiedziałbym, „korwinowską” prawicą, w której bezwzględność, pewien darwinizm polityczny góruje nad wrażliwością na los człowieka lub, jak w tym przypadku, zwierzęcia. Bez tej wrażliwości nie byłoby nie tylko „piątki dla zwierząt”, ale przede wszystkim wcześniejszych programów społecznych i prorodzinnych.