Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Krematorium w Radzie Bezpieczeństwa ONZ

Dzisiaj ponownie dymią kominy palące ludzkie ciała. Tyle że tym razem ustawia je Rosja. Państwo, które jest nieusuwalnym członkiem stałym Rady Bezpieczeństwa ONZ – organu, który powstał po to, by zbrodnie II wojny światowej nigdy się nie powtórzyły.

W dniu, w którym świat obiegły dowody rosyjskiej zbrodni w Buczy, na stronach RIA Novosti, ramienia dezinformacyjnego Federacji Rosyjskiej, pojawił się tekst Timofieja Siergiejcewa o tym, co Rosja powinna zrobić na Ukrainie. Ten tekst jest tym samym, czym dla niemieckiego totalitaryzmu spod znaku swastyki było „Mein Kampf”. To manifest nawołujący do wymordowania całego narodu ukraińskiego, stanowiącego w rozumieniu Kremla przeszkodę w politycznych planach dominacji Rosjan nad światem. W artykule wielokrotnie pada sformułowanie „denazyfikacja”, w praktyce oznaczające masowe morderstwa, które mają być wymierzone w zwykłych obywateli napadniętego państwa, bo „hipoteza »ludzie są dobrzy – rząd jest zły« nie sprawdza się”. Mordować należy więc inaczej niż w Katyniu. Wszystkich, a nie tylko tych, którzy mogą stanowić bezpośrednie zagrożenie. Tekst stanowić powinien w przyszłości materiał dowodowy w procesach rozliczających zbrodnie rosyjskiego totalitaryzmu, bo znajduje się w nim jasne sformułowanie, że zabójstwa mają być bezpośrednio realizowane przez aparat państwowy. Czytamy w nim: „Personel prowadzący denazyfikację w nowych zdenazyfikowanych republikach nie może działać w inny sposób, jak tylko przy bezpośrednim wsparciu wojskowo-policyjnym i kierowniczym ze strony Rosji. Denazyfikacja musi być deukrainizacją”. Tekst nie jest wyłącznie figurą teoretyczną. To instrukcja, zgodnie z którą postępują nie tylko struktury militarne, o czym przekonujemy się codziennie, lecz także wszystkie inne struktury państwa. W tym również jego najważniejsi politycy, jak były premier i były prezydent Dmitrij Miedwiediew, który w swoim wpisie w mediach społecznościowych, powołując się na Władimira Putina, pisze, że ta polityka masowych morderstw ma w ostateczności doprowadzić do „pokoju dla Ukrainy”, ale celem ostatecznym jest dominacja nad całą Eurazją, zgodnie z koncepcją wspólnej przestrzeni politycznej „od Lizbony po Władywostok”. Ten sposób działania zbrodniczego państwa ze stolicą w Moskwie realizują również jego przedstawiciele na arenie międzynarodowej. Na chwilę przed wykluczeniem z Rady Praw Człowieka ONZ rosyjski dyplomata przekonywał traktujących go serio dziennikarzy w Nowym Jorku, że zbrodnie w Buczy to spektakl dla kamer zachodnich dziennikarzy, a nie miejsce zbrodni popełnionych również przez niego samego. To realizacja kolejnej zbrodniczej tradycji tego państwa. Rosjanie, nawet po zamordowaniu swoich wrogów, robią wszystko, żeby ich poniżyć. Nie tylko fizycznie, poprzez zbezczeszczenie ciał, co widzieliśmy w Katyniu, Smoleńsku czy wielu innych miejscach. Również poprzez sugerowanie, że ofiary nie są ofiarami. Że zamordowani nigdy zamordowani nie zostali. Dokładnie tak zachowywał się Stalin, kiedy pytany przez generałów Andersa i Sikorskiego o polskich oficerów, stwierdził, że „zbiegli do Mandżurii”, a nie że zostali zabici w Katyniu. To samo widzimy dzisiaj. Zdaniem rosyjskiego zbrodniarza przebranego w garnitur dyplomaty, ofiary w Buczy w istocie… żyją, a na nagraniach rzekomo „ruszają rękami”. Autorzy tych diabelskich kłamstw, to bydło poprzebierane w drogie garnitury, może łgać tylko dlatego, że pozwala na to świat, wysyłający dzień po dniu miliardy euro prosto do skarbców na Kremlu. Głównym motorem tych przepływów są Niemcy. Nie rezygnują z finansowania zbrodni, pomimo że każdy kolejny dzień przynosi nowe szokujące informacje. Jak te o uruchomieniu mobilnych krematoriów na terenach, gdzie kacapia morduje kolejne ofiary strzałami w tył głowy. Krematoria działają tam pełną parą, bo dziś zbrodniarze spod znaku współczesnej swastyki muszą, podobnie jak ich niemieccy protoplaści sprzed 80 lat, pozbyć się dowodów zbrodni – ciał swoich ofiar. Dlatego dzisiaj ponownie dymią kominy palące ludzkie ciała. Tyle że tym razem ustawia je Rosja. Państwo, które jest nieusuwalnym członkiem stałym Rady Bezpieczeństwa ONZ. Organu, który powstał po to, by zbrodnie II wojny światowej nigdy się nie powtórzyły.

 



Źródło: Gazeta Polska

Michał Rachoń