Właśnie naszedł czas konsekwencji dotychczasowego działania, a raczej zaniechań i chowania głowy w piasek. Wpuszczono dewiantów do szkół, by demoralizowali młodzież, jednocześnie rząd i Sejm umyły ręce od jakichkolwiek decyzji i reform, spychając odpowiedzialność za przyzwolenie na propagowanie dewiacji na rodziców. Ile razy słyszałem: my nic nie możemy, bo szkolnictwo podlega samorządom. Szkoły przekształcono w fabryki półinteligentów, zabijając w uczniach wszelkie zdolności do samodzielnego myślenia.
Wystarczy przypomnieć produkcję mikrocefalii za pomocą metody testowej. Wszystko, byle tylko nie musieć podejmować decyzji i przeciwstawiać się atakom skrajnej lewicy.
Marsze pederastów, wyskoki dewiantów, ataki na policję – wszystko było tolerowane pod pretekstem, że jak stawimy opór, to nas oskarżą o faszyzm i hitlerowską dyktaturę.
Tolerowanie kampanii nienawiści przeciwko chrześcijaństwu, wspieranej przez ubeckie sądy pod pretekstem pluralizmu i wolności słowa. Jakoś zdecydowania i siły nie zabrakło, by rozpędzać marsze przeciwników dewiacji, bo można było się tym pochwalić w Brukseli i Berlinie. Patrzcie, jak zwalczamy faszystów. Telewizję oglądam okazjonalnie, ale co włączę, to widzę, że najważniejszymi problemami społecznymi w Polsce jest tata-transwestyta, matka-lesbijka, pederaści pragnący mieć dzieci itp. Sferę kultury masowej pozwolono kształtować swobodnie dewiantom, by celebryci się nie obrazili. No to teraz nadszedł czas zbierania owoców tej polityki.