Ten ideolog twierdzi, że nie wie, ile jest w Polsce lasów naturalnych, ale drzewostanów ponad 100-letnich jest 14 proc. Mimo to, jego zdaniem, trzeba wyłączyć z gospodarki leśnej 1/3 lasów. Głównym celem ochrony 2 mln ha lasów ma być to, żeby ludzie mieli gdzie spacerować. Lasy mają zostać uratowane i ma się w nich nic nie dziać. Ale ma działać straż tych lasów, która, jak rozumiem, ma mieć najbardziej fantastyczną robotę, czyli nie będzie robić nic i pilnować, by również nic nie robił nikt. Nie wiadomo, gdzie są te naturalne lasy, ale jeszcze pięć lat temu prawie ich w Polsce nie było. Teraz, nie ruszając się z Białowieży, profesorowie odkryli, że zajmują one powierzchnię 1/3 polskich lasów.
Innymi słowy, ich zdaniem co trzeci las w Polsce jest tak samo cenny jak Puszcza Białowieska. Idiotyzm? No pewnie. Aktywiści jednak będą kłamać, bo wiedzą, o co walczą. 33 proc. Lasów Państwowych to ponad 2 mln ha powierzchni. To mniej więcej taka powierzchnia, jaką ma Izrael. No, ale Polacy łapią się na hasełka i nadal wierzą w magię tytułów profesorskich. Przy okazji nikt nie jest w stanie odróżnić fałszu od prawdy. Słuchając bełkotu tych pionierów, warto sobie uzmysłowić, że pojęcia, którymi się posługują, nie oznaczają tego, co mogłoby się wydawać. Bowiem las naturalny to dla nich taki, który za naturalny uznają aktywiści i robiący dla nich ludzie nauki. Przykre. Ale rozum już dawno zasnął w naszym kraju.
