Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Joanna Lichocka,
29.01.2019 20:05

Kampania i morderstwo

Wydarzenia ostatnich dni przykryły kilka istotnych spraw, w tym uchwalenie budżetu przez sejm. Skompromitowało się przy tej okazji wielu dziennikarzy czy publicystów, którzy podawali informacje „potwierdzone” z „własnych źródeł w obozie władzy”, że budżet nie zostanie uchwalony w terminie.

Głosili to publicyści zabiegający o miano poważnych i obiektywnych – ich zdaniem chodziło o przeprowadzenie wcześniejszych wyborów do parlamentu na wiosnę. Gdyby parlament nie uchwalił budżetu w terminie, wówczas prezydent mógłby rozwiązać sejm i zarządzić wybory. Plotka – niezbyt mądra, bo nieuzasadniona żadną poważną kalkulacją polityczną – funkcjonowała przez wiele dni, podawano nawet możliwą datę wyborów. Oczywiście owe tuzy dziennikarstwa, które upierały się, że wiedzą, iż PiS przygotowywało wcześniejsze wybory, teraz przekonują, że… rządzący się rozmyślili. Ta fałszywa informacja o wcześniejszych wyborach służyła oczywiście politykom opozycji do tworzenia atmosfery niepewności, chwiejności sytuacji politycznej – nie było w tym nic więcej. 

Zabójstwo prezydenta Gdańska zakończyło te spekulacje – dziś opozycja oraz często ci sami dziennikarze i publicyści od „sprawdzonych informacji” zajmuje się „walką z nienawiścią” – tak teraz określają bezpardonowe ataki na Prawo i Sprawiedliwość, na ludzi związanych z partią Jarosława Kaczyńskiego oraz jego wyborców. Grzegorz Schetyna, autor słów o „pisowskiej szarańczy”, dał sygnał do szczucia na PiS zaraz po wyjściu z kościoła po pogrzebie Pawła Adamowicza, a szaleńczy wykwit nienawiści na forach mediów społecznościowych, na łamach mediów postkomunistycznych, pokazali politycy, publicyści i działacze związani z opozycją jeszcze w dniach poprzedzających pogrzeb. Ten hejt dorównywał rozmiarem chyba tylko morzu hipokryzji, jaką na temat zamordowanego prezydenta Gdańska i okoliczności jego śmierci usłyszeliśmy w tych dniach. Dziennikarstwo, które powinno służyć wyjaśnieniu okoliczności tego morderstwa, zaniechań i odpowiedzialności za błędy w zapewnieniu bezpieczeństwa finału gdańskiej orkiestry Owsiaka, w mediach systemu III RP niemal nie istnieje. Nie umiał przewidzieć tego nawet sam Jerzy Owsiak, podając się do dymisji – bo chyba wówczas zdawał sobie sprawę ze współodpowiedzialności za sposób zorganizowania finału swojej imprezy.

Bez względu na to, jak oceniamy śp. Pawła Adamowicza, trzeba jego śmierć traktować jako atak na polskie państwo. Zamordowany został urzędnik państwowy podczas pełnienia obowiązków publicznych – to mógł być także każdy inny reprezentant kraju. Trzeba więc utożsamiać to zabójstwo z atakiem na nas wszystkich, na naszą państwową wspólnotę. Szok, jaki to morderstwo wywołało u Polaków, bez względu na podziały polityczne, jest zrozumiały. Przy okazji tego tragicznego wydarzenia znów okazało się, że Polacy wyraźnie chcą spokoju i zakończenia totalnej wojny politycznej – ale tak jak po Smoleńsku, tak i dziś nie mogą na to liczyć i chyba to wiedzą. Przeciwnie bowiem, morderstwo na Adamowiczu popełnione przez wyszkolonego kryminalistę zostało niemal natychmiast – i jest nadal – cynicznie wykorzystywane jako budulec w walce politycznej.

Nie można było zresztą mieć żadnych złudzeń – znamy ten cynizm i szczucie od lat. Ale ludzie chcą zmiany, oczekują złagodzenia konfliktu w Polsce i są nim zmęczeni. To stanowisko społeczne będzie miało swoje konsekwencje polityczne – ujawni się w wynikach wyborów. Dlatego warto zachować spokój i… czynić dobro w imię interesów wspólnoty. Tak jak wtedy, gdy premier Mateusz Morawiecki wysłał samolot rządowy, aby żona Pawła Adamowicza mogła szybko wrócić do Gdańska, albo gdy wojewoda gdański wyznaczył na komisarza miasta najbliższą współpracownik zamordowanego prezydenta. Jak wtedy, gdy prezes PiS Jarosław Kaczyński podjął decyzję o niewysuwaniu kandydata w wyborach na nowego prezydenta Gdańska. Uszanowanie wyborów gdańszczan, niewykorzystywanie polityczne tej tragedii – to wyraźny kontrast do tego, co działo się po katastrofie smoleńskiej. Wszyscy pamiętamy przecież, jak politycy PO pospieszenie zajmowali miejsca ofiar, nie oglądając się na nic.

A wracając do budżetu – zaplanowane dochody to 387,6 mld zł, wydatki wynieść mają 416,1 mld zł, deficyt nie przekroczy 28,5 mld zł, a wzrost PKB ma być na poziomie 3,8 proc. Są pieniądze na kontynuację dotychczasowych programów społecznych i finansowanie nowych, takich jak emerytury dla kobiet, które wychowały co najmniej czworo dzieci.

Co nie mniej ważne i kluczowe dla wrogów obecnego rządu – przynajmniej części z nich – uwzględnione zostały też środki na dodatkowe wydatki związane z ewentualną większą obecnością wojsk amerykańskich w Polsce. Wzmożenie walki z obozem niepodległościowym ma i takie całkiem wymierne przyczyny.  
 

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane