Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że nie jest kompetentny, by zająć się skargą na ukradzione rumuńskie wybory. To rzadki przypadek, by sędziowie unijni zostawiali jakąś kompetencję państwu członkowskiemu. Warto śledzić ten błogosławiony przez elity zamordyzm, ponieważ coraz bardziej widać, że coś podobnego może być szykowane dla Polski. Słyszymy, że władze Unii chcą zwołać jakiś „okrągły stół”, jeszcze nie wiadomo kogo z kim.
Dotyczyć ma on roli mediów społecznościowych, ponieważ zapatrzeni z Mińsk, Moskwę i Pekin urzędnicy chcą zdusić je, nim swobodna wymiana poglądów odbierze im władzę. I nawet się z tym nie kryją, narzekając, że największe portale zamiast zaostrzyć moderację, poluzowały ją, kierując się raczej nowymi prądami atlantyckimi niż europejską betonozą. W Rumunii, choć ujawniono, że Georgescu bez jego wiedzy wsparł mainstream, by osłabić kandydatów mniej radykalnych i w ten sposób postawić ludzi przed wyborem mniejszego czy większego zła, wszystko idzie planowo. W Niemczech system się obronił, o czym już pisałem, ale gdyby stało się inaczej, winnym byłby oczywiście Elon Musk i portal X. W Polsce zapewne szyty jest już podobny plan, być może nawet jego częścią jest dziś osłabianie Nawrockiego. Na końcu jednak prezydentem ma być Trzaskowski, decyzję już podjęto i nieważne, czy wygrałby Nawrocki, czy Mentzen, do pałacu raczej nie zostaną wpuszczeni. „Okrągły stół” bowiem, niczym w ’88, ochronić ma stan posiadania elity, tyle że czasem (ale też przecież nie zawsze) należącej do innego pokolenia. Oczywiście nim do tego dojdzie, obejrzymy jeszcze kilka aresztowań, przede wszystkim tych polityków opozycji, którzy najlepiej radzą sobie w mediach społecznościowych. Usłyszymy też, z ust uczestników operacji GRU „osiem gwiazd”, mnóstwo słów o rosyjskiej agenturze. Łódź ma być odpowiednio rozhuśtana, nim demokracja na dobre wyleci z niej za burtę.