Ci stanowią jedynie 0,3 proc. społeczeństwa, co oznacza, że jeden myśliwy przypada na 380 mieszkańców. Tymczasem w Irlandii współczynnik ten wynosi 1 do 9, a w Szwecji 1 do 31. W Europie znacznie częściej się strzela. Jak podchodzi się za naszą zachodnią granicą do zwierząt, przekonał się pewien sędziwy żubr, który ostatnio postanowił zwiedzić Niemcy. Wizyta była krótka, a zwierzę, które od kilku lat w spokoju przemierzało województwo lubuskie, zostało w pierwszym dniu potraktowane ołowiem. Niemieccy policjanci tłumaczą, że stwarzało niebezpieczeństwo. Pewnie mieli rację. Było zagrożeniem dla ludzi, tak samo jak zwierzęta w Polsce: łosie, jelenie, dziki, które codziennie są przyczynami kolizji drogowych. Niemcy stwierdzili oczywistość. Zapadła decyzja. Wkrótce potem padł strzał. Jak to wygląda w Polsce? Gdy niedźwiedź zagryzł człowieka w Bieszczadach, to odbyła się dwutygodniowa ogólnopolska debata o tym, czy zwierzę należy zabić. Część mediów i ekspertów broniła misia, twierdząc, że mężczyzna zginął w wyniku sprytnie zaplanowanego morderstwa. Zanim zdążyliśmy się dogadać, niedźwiedź był nie do wytropienia. Wilki hulają sobie, zjadając owce. Bobry zatapiają pola. Łosie zżerają drzewa leśnikom. W Polsce nie można wyciąć nawet suchego świerka w puszczy.
Czy nasz system jest lepszy? Uważam, że tak. Powinniśmy to tylko dostrzec. Może w ciele tego zabitego żubra?