Nic bardziej mylnego, bo oczywiście zarzuty dotyczą byłego prezydenta i jego małżonki z krańcowo odmiennej opcji politycznej, a minister jest znany ze swej krystalicznej uczciwości, co uznawane jest nawet przez najbardziej zapiekłych oponentów. O co więc chodzi w tym absurdzie? Pozornym absurdzie, bo realnie stawką jest wybór pomiędzy Polską Kwaśniewskiego i jego kamaryli o różnych kostiumach politycznych, połączonych brudną wspólnotą lewych interesów i pochodzeniem z nieprawego łoża demokracji po-okrągłostołowej, a nowoczesnym, europejskim państwem, które sprawnie zwalcza wszelkie patologie, w szczególności wśród polityków niezależnie od barw i sympatii. Te dwie Polski jednocześnie istnieć nie mogą. Ostateczna decyzja należy do Polaków i zapadnie już w maju.