Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Joanna Lichocka,
17.11.2018 09:16

Domek z kart

Sprawa Amber Gold pokazuje, jak sprawny jest mechanizm propagandowy postkomuny.

Przesłuchanie ostatniego świadka przed komisją śledczą, powołaną do wyjaśnienia tej jednej z największych i najbardziej skandalicznych afer ostatnich lat, w świadomości publicznej nie przyniosło – jak się zdaje – żadnego przełomu. Propagandyści postkomuny powielali pełne zachwytu przekazy na temat zeznań Donalda Tuska, kierowali uwagę wyłącznie na wymiany zdań między członkami komisji a świadkiem, pomijając zupełnie to, co merytorycznie z tego spotkania wynikało. Wielka, dyskwalifikująca kompromitacja Tuska nie wybrzmiała. 

Co wynika z prac komisji? Premier Tusk nie panował nad tym, co się dzieje w ministerstwach i w służbach specjalnych. To nic nowego. Ale jak wynika z jego zachowania przed komisją, nie miał ani takich ambicji, ani ochoty. Co więcej – nie widzi z tego powodu żadnej winy po swojej stronie. Kolejne instytucje nie wykonywały swoich obowiązków, wielokrotny przestępca zakłada piramidę finansową, okrada tysiące ludzi, zatrudnia w swojej firmie syna premiera – a Donald Tusk nie wiedział, nie słyszał, nie był informowany.

To, co jeszcze było uderzające – nie poczuwa się do żadnej winy wobec 18 tys. ludzi, których pod jego rządami, wobec zaniechań kolejnych instytucji, ordynarnie okradziono. 

Warto po kolei przypomnieć, jak było. Jest marzec 2009 r., do Urzędu Skarbowego w Gdańsku wpływają dokumenty rejestracyjne spółki małżonków P. pod nazwą Grupa Inwestycyjna EX. Dokumenty te jednak nie są podpisane, gdyż od lutego Marcin P. przebywa w więzieniu. Ale już w czerwcu Sąd Okręgowy w Słupsku udziela mu przerwy w karze, z uwagi na trudną sytuację finansową młodej żony i jej matki. Prokuratorzy ten wniosek popierają! Miesiąc później spółka zmienia nazwę na Amber Gold i deklaruje wniesienie kapitału w wysokości 1 miliona zł. Marcin P. ma pieniędze na wynajęcie lokalu, opłaty sądowe, notarialne. Nie przeszkadza mu to zeznać w PIT, że w całym 2009 r. jego dochody wynosiły 2300 zł. W październiku Komisja Nadzoru Finansowego wpisuje Amber Gold na listę firm działających na rynku finansowym bez zezwolenia. W grudniu składa do prokuratury zawiadomienie o przestępstwie, podejrzewając, że Amber Gold to piramida finansowa. Jednak ABW już nie zawiadamia – choć powinna. Prokuratura prowadzi postępowanie nieudolnie, nic, co mogłoby utrudnić działania Marcina P. w praktyce, się nie dzieje. Mija pół roku i spółką Amber Gold zaczyna się interesować– w lipcu 2010 r. – Komenda Wojewódzka Policji w Gdańsku. Bez efektów. Mijają kolejne miesiąca. W listopadzie 2010 r. nad Amber Gold pochyla się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Po blisko dwóch latach kończy postępowanie, oświadczając: „W wyniku przeprowadzonej analizy przekazu reklamowego spółki pod kątem potencjalnego wprowadzania konsumentów w błąd, Prezes UOKiK uznał, że przekaz ten w pełni znajdował odzwierciedlenie w treści oferowanych konsumentom umów, umowy te były natomiast w całości wykonywane”. Komunikat ten został wydany 11 dni po upadku Amber Gold. 

W 2011 r. Marcin P. inwestuje w linie lotnicze OLT Express. Delegatura gdańskiej ABW otrzymuje wprawdzie informacje na temat charakteru tej inwestycji – że chodzi prawdopodobnie o pranie pieniędzy wyprowadzanych z Amber Gold – ale nie zajmuje się aktywnie sprawą – kierownictwo delegatury sugeruje funkcjonariuszom, że to sprawa, którą już rozpracowuje policja. W tym czasie – wakacje 2011 r. – Marcin P. utrzymuje już kontakt z Michałem Tuskiem, od października 2011 r. panowie aktywnie wymieniają maile. Mniej więcej w tym samym czasie – jesienią 2011 r. – były premier i prezes NBP Marek Belka dzwoni do premiera Tuska, informując go, że w przypadku Amber Gold mamy do czynienia z piramidą finansową i praniem pieniędzy. Belka zeznał przed komisją, że z tej rozmowy wynikało, iż premier o tym wiedział. 

W styczniu 2012 r. stołeczna delegatura ABW otrzymuje ze środowiska lotniczego informacje o charakterze działalności Marcina P. i planowanych działaniach mających doprowadzić do upadku LOT. Straty LOT z powodu dumpingowych działań OLT wynoszą wtedy 34 mln zł. 

Tymczasem w marcu 2012 r. syn premiera podpisuje umowę o współpracy między Michałem Tuskiem a Marcinem P. jako szefem OLT Express. I to właśnie tę porę – marzec 2012 r. – premier i jego ministrowie podają potem w sejmie jako czas, gdy służby specjalne miały się dopiero dowiedzieć o przestępczym charakterze działań Marcina P. Dwa miesiące później szef ABW zawiadamia premiera i pięć najważniejszych osób w państwie o podejrzeniu istnienia piramidy finansowej, informuje, że kilkadziesiąt tysięcy Polaków może być poszkodowanych, a linie lotnicze mają służyć do wyprowadzania środków Polaków. Mimo to Amber Gold wciąż działa – kwiecień, maj, czerwiec i lipiec 2012 r. to okres, w którym Polacy wpłacają najwięcej środków do Amber Gold. Jedną z osób, które otrzymały notatkę ABW, był minister Sławomir Nowak, któremu podlegał Urząd Lotnictwa Cywilnego. Przez dwa miesiące nie zrobił nic, aby odebrać koncesję lotniczą Marcinowi P. W ostatnich dniach lipca zostaje ogłoszona upadłość spółek OLT. Minister Nowak zleca kontrolę w sprawie OLT… 16 sierpnia. Trzy dni po ogłoszeniu upadłości przez Amber Gold – wtedy, kiedy wszystkie pieniądze zostają wyprowadzone z firm Marcina P. 

Ładna historia, prawda? Scenarzyści sensacyjnego kina politycznego mogą czerpać garściami. Większość mediów postanowiła tych faktów nie zauważać. 

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane