Ciekawsza od kontrfaktycznego opisu jest gorliwość autora w wypatrywaniu rzekomej słabości lidera PiS. To życzeniowe pisanie, zdradzające, jak bardzo Piotr Zaremba chciałby, by Jarosław Kaczyński wreszcie przegrał. To psychologicznie zrozumiałe – autor niegdyś „prawicowy”, utalentowany publicysta, obarczony jest słabością charakteru widoczną dla otoczenia. Nie potrafił w czasie największych napięć w sporze o kształt Rzeczypospolitej utrzymać gardy. Dziś gorliwie życzy Kaczyńskiemu klęski, racjonalizując własną rejteradę. W środowisku dziennikarskim od dawna istnieje słowo „zarembizm”, ironicznie opisujące konformizm jako sposób na zarobkowanie w mediach III RP. Trochę żal, ale lęk potrafi zniszczyć i znacznie większy talent niż ten, który dostał od Pana Boga redaktor Zaremba.
Destrukcyjny strach
Publicysta „Dziennika Gazety Prawnej” napisał, że Jarosław Kaczyński „nadwyrężył opinię”, że „jest wszechwładny”, że politycy PiS uznali, iż „emocje lidera należy okiełznać”, prezydent wymusił dymisję Jacka Kurskiego z TVP, a „prezes okazał się do pokonania od wewnątrz”. To nie pierwsze głupstwa, jakie napisał Piotr Zaremba, a rzeczywistość zaprzeczyła im już w dniu publikacji tekstu.