Tak nie jest. Polska polityka przypomina raczej ligę okręgową, gdzie taktyka sprowadza się do stwierdzenia w szatni „trzeba wygrać” i czekania na błędy rywala, o którym wiadomo, że jego obrońcy mają kłopoty z trafieniem w piłkę. Taki błąd prezydenta Andrzeja Dudy wykorzystuje politycznie Zbigniew Ziobro. Minister sprawiedliwości przez dwa lata był niemal nieobecny w mediach, w których brylowali jego zastępcy. Teraz wraca dzięki zablokowaniu reformy sądownictwa, której Polacy oczekują od wielu lat. Zbigniew Ziobro kilkoma wywiadami staje po stronie zwolenników radykalnych reform sądownictwa. W momencie gdy wydawało się, że na Solidarnej Polsce można postawić krzyżyk, prezydent dał paliwo formacji do szukania odrębności na prawicy. Szacunek dla Ziobry wśród twardego elektoratu rośnie. Długofalowe skutki tego zjawiska dziś trudno przewidzieć.
Come back Ziobry
Jeszcze kilka lat temu myślałem, że polska polityka to misterne gry, długofalowa taktyka i różne scenariusze. Naiwnie sądziłem, że profesjonalizm polityków dorównuje piłkarskiej Lidze Mistrzów, gdzie trenerzy rozpracowują rywala pod każdym względem – wzrostu, szybkości, posługiwania się obiema nogami czy stanu zdrowia.