I tak od jednych ministrów dowiadujemy się, że zostaną - w odniesieniu do pewnych grup zawodowych - wprowadzone obowiązkowe szczepienia. Nie ukrywam, że moim zdaniem, to akurat bardzo dobry pomysł, i może on rzeczywiście ograniczyć (bo nic nie wskazuje na to, by zatrzymać) piątą, wiosenną już falę pandemii. Jest jednak rzeczą oczywistą, że obowiązkowe szczepienia wywołają sprzeciw pewnej części opinii publicznej, w tym części wyborców Zjednoczonej Prawicy. Kilkanaście godzin później inny minister oznajmia więc, że w istocie szczepienia będą obowiązkowe, ale nikomu za ich brak nic nie będzie grozić, co w istocie oznacza, że obowiązkowe nie będą. Jeden oznajmia więc, że wprowadza się obowiązek, a drugi mruga okiem, że obowiązek ten nie będzie … obowiązkowy. Nie inaczej jest z zapowiedzianym prawem sprawdzania certyfikatów covidowych przez pracodawców, który w krótkim czasie - gdy już przyszło do ogłoszenia projektu – będzie prawem pozbawionym jakiejkolwiek egzekwowalności.
Tego rodzaju polityka nie tylko potęguje wrażenie chaosu, nie tylko nie wydaje się być skuteczna w walce z kolejnymi nadchodzącymi falami pandemii, ale także zdecydowanie politycznie szkodzi. Z jednej strony bowiem coraz bardziej rozczarowani są ci wyborcy prawicy, którzy chcą ograniczeń, uważają, że nie wolno ustępować społecznemu darwinizmowi i trzeba wzmacniać solidarność społeczną, którzy nie widzą zdecydowanych i jednoznacznych działań władzy, a z drugiej coraz bardziej wściekli są ci z wyborców, którzy uważają jakiekolwiek restrykcje za sanitaryzm. Ich każda kolejna zapowiedź, a nawet próba realizacji, utwierdza w przekonaniu, że żyjemy w państwie niemal totalitarnym, a prawica uczestniczy w budowaniu nowego wspaniałego świata.
Efekt? Nikt nie jest zadowolony, brak możliwości ukazania spójnej polityki i prawdopodobieństwo, że - może nie teraz, ale za jakiś czas - i jedni i drudzy, zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy szczepień - zaczną przerzucać swoje głosy na innych. W tym przypadku, choć zdecydowanie i jednoznaczność są trudne polityczne, ale także - jak się zdaje – są jedyną możliwą drogą.