W ostatnich dniach byliśmy świadkami dławienia wolności słowa. I to nie w mediach publicznych, jak chciałaby opozycja, ale w Radiu Nowy Świat – medium, które powstało pośrednio jako znak sprzeciwu wobec rzekomej cenzury w Polskim Radiu, a ściślej w Programie III.
„Wszystkim nam zależy na stworzeniu dobrego radia. Powstała więc Ratujmy Trójkę Sp. z o.o., której udziałowcami są m.in.: Magda Jethon, Jan Chojnacki, Piotr Jedliński i Wojciech Mann” – pisali inicjatorzy zbiórki pieniędzy na nowe przedsięwzięcie. Padały słowa o „dławieniu wolności”, „cenzurze”, „łamaniu kręgosłupów niepokornych dziennikarzy”, którzy walczyli o to, by móc swobodnie się wypowiadać. Dziś widać, że były to zwykłe frazesy, a naprawdę chodziło o politykę. Nieprzypadkowo tuż przed kampanią prezydencką została wywołana awantura z udziałem Marka Niedźwieckiego, ikony dziennikarstwa PRL. I nagle okazało się, że w tym wspaniałym Radiu Nowy Świat nie można nawet mówić tego, co się myśli. Przekonał się o tym boleśnie prezes stacji, który musiał odejść tylko dlatego, że mężczyznę nazwał obywatelem, a nie „obywatelką”. I to jest właśnie ten „nowy wspaniały świat” tęczowej rewolucji, która zaczęła właśnie pożerać własne dzieci.