Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Jacek Liziniewicz,
28.11.2020 19:58

Braunowskie prawdy

Polityka zabrnęła już dawno w ślepy zaułek. Liderzy polityczni nie są już kowalami idei, ale raczej schlebiają głosom ludu i ograniczają się do mówienia społeczeństwu tego, co w danym momencie chce ono usłyszeć. Często jest to podszyte absolutnie zimną kalkulacją, liczoną lajkami na Facebooku i podaniami dalej na Twitterze.

Przykładem może być tutaj twór polityczny o nazwie Konfederacja i poseł tej formacji Grzegorz Braun. Niegdyś dobry reżyser postawił sobie za punkt honoru przekonać świat, że jeśli chodzi o koronawirusa, mamy do czynienia z „fałszywą pandemią”. Mylą się więc wszystkie znaczące uniwersytety na świecie i lekarze, a światowe rządy dążą do autozagłady, co swoim bystrym umysłem przejrzał właśnie polityk Konfederacji. Idę jednak o zakład, że spotyka się on z licznymi wyrazami sympatii, bo przecież wszyscy lubimy słuchać miłych informacji, a ta, że cały świat zwariował, a tylko ja i Braun jesteśmy normalni, z pewnością jest najmilsza z możliwych. W każdym razie fakty już dzisiaj w spektakularny sposób są pomijane. I nie ma w tym wypadku świętych. Bo czymże różni się poseł od „szczęść Boże” od lewicowych polityków, którzy negują moment powstania życia człowieka? Tak jak Braun chce wierzyć, że koronawirus nie istnieje, tak aktywiści aborcyjni chcą wierzyć w zlepek komórek. Prawda dla nich się nie liczy. Przykro się na to patrzy, bo sprawy, o których piszę, są dość proste. Skoro negujemy takie fakty, to z pewnością łatwo jest dowolnie kreować rzeczywistość. Bo w jaką tezę nie uwierzy człowiek, który uznaje, że tysiące pacjentów leżących w szpitalach z powodu COVID to statyści? 
 

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane