Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Paweł P. Wróblewski,
22.03.2022 20:51

Biskupi polskiej Cerkwi: wojna na Ukrainie „niegodziwa i niepojęta”

Wielu duchownych i wiernych Cerkwi polskiej w pełni zaangażowało się w pomoc dla uciekinierów cierpiących z powodu nieludzkiej napaści Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Ten naturalny odruch serdecznej jedności z bezbronnymi ofiarami wojny koresponduje z oficjalną reakcją Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego (PAKP), jaką sformułowali biskupi na posiedzeniu w dniu 22 marca. Można mieć nadzieję, że stanowisko to rozpocznie proces odseparowania się polskiego prawosławia od historycznych, politycznych i finansowych koneksji oraz zależności z Kremlem, jakie przynoszą dla jego jedności ewidentną szkodę oraz stawiają pod znakiem zapytania wiarygodność Kościoła prawosławnego jako strony dialogu społecznego i międzywyznaniowego.

Polska Cerkiew dołącza do głosu prawosławnych z całego świata, którzy sakralizację ideologii „ruskiego miru” dokonywaną przez patriarchę moskiewskiego Cyryla zdefiniowali jako sprzeczną z podstawami chrześcijaństwa, o podłożu fundamentalistycznym i rasistowskim. 

Najważniejsze słowa komunikatu Synodu biskupów polskiej Cerkwi brzmią następująco: 

24 lutego 2022 r., niespodziewanie, nastąpiła inwazja wojsk rosyjskich na ziemie Ukrainy, które rozpoczęły działania wojenne. Nastał trudny czas bratobójczych walk, trwających po dzień dzisiejszy. W ich wyniku nastąpiło zburzenie normalnego życia obywateli, ginie wielu niewinnych ludzi, postępuje degradacja życia cerkiewnego i społecznego. Niszczone są dobra materialne: świątynie, zabytki, infrastruktura krytyczna i budynki mieszkalne.
Wojna, sama w sobie, jest dużym doświadczeniem w życiu społeczeństw. Ukraina i wszyscy ludzie pokoju przeżywają wielki ból; przelewana jest bratnia krew, podobnie do krwi Abla w wyniku zabójstwa popełnionego przez jego brata Kaina.
Miliony obywateli Ukrainy opuszczają swoją ojczyznę. Naród cierpi, znajduje się w rozterce i jest zagubiony.
Tak jak w Starym Testamencie i dzisiaj Bóg woła do wszystkich uczestników działań wojennych: „Głos krwi twego brata woła do mnie z ziemi” (Rdz. 4,10).
Święty Sobór Biskupów Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, kierując się tą biblijną prawdą, zwraca się z wezwaniem do władz Federacji Rosyjskiej, na czele z prezydentem, o zaprzestanie działań wojennych w Ukrainie, postrzegając je jako niegodziwe i niepojęte. Trudno bowiem zrozumieć powody, dla których dwa bratnie, prawosławne, słowiańskie narody walczą ze sobą. Nie niszczmy tego, co pozostawili nam Ojcowie i Matki, począwszy od chrztu św. księcia Włodzimierza.

Dotychczasowy brak wspólnego stanowiska biskupów polskiej Cerkwi, niemal miesiąc od rozpoczęcia wojny, budził wiele kontrowersji. Zdecydowane oczekiwania wiernych wskazywały na konieczność, by biskupi, konfrontując się ze złem, jakim jest wojna, przestali mówić językiem dyplomacji, a dali proste świadectwo Ewangelii. Dotychczasowe milczenie części polskiej hierarchii prawosławnej było odbierane jako zgodne z oczekiwaniami politycznymi Patriarchatu Moskiewskiego, który z satysfakcją oświadczył, że lokalne Cerkwie prawosławne przyjmują „zrównoważone stanowisko pokojowe w odniesieniu do tego, co się dzieje”. 

Stanowcze odcięcie się polskiej Cerkwi od agresora wojennego ma wysoką wagę moralną, także w znaczeniu duchowym: kto brata się z sprzeniewierzającym się Ewangelii, „staje się współuczestnikiem jego złych czynów” (2 J 1, 11). Nie pozostaje bez znaczenia zdystansowanie się nie tylko od barbarzyńskich skutków działań wojennych, ale także od ich przyczyny, podobnie jak walcząc z konkretnym ludzkim grzechem chrześcijaństwo wypędza także przeciwnika rodzaju ludzkiego. Dzisiejsze stanowisko polskich biskupów prawosławnych stoi w kontrze do agresywnego języka przedstawicieli Patriarchatu Moskiewskiego, a tym samym – występuje przeciwko instrumentalizacji języka teologii na rzecz usprawiedliwienia wojny i milczeniu wobec tragedii milionów poszkodowanych, w tym śmierci dzieci. 

Autokefalia ukraińska: niepamięć polskiej Cerkwi o własnej historii

Niestety, aktualne stanowisko wyrażone przez biskupów PAKP nie jest w pełni zgodne z oczekiwaniami tych prawosławnych uchodźców wojennych z Ukrainy, którzy przybyli na terytorium Polski i uznają zwierzchność metropolii kijowskiej pod auspicjami Patriarchatu Konstantynopola. Zostają oni pozbawieni możliwości przystąpienia do Eucharystii, ponieważ polska Cerkiew, sprzyjając strukturom podległym Moskwie, nie uznała ich dotychczas za pełnoprawną wspólnotę. Oczekiwany przełom w tej sprawie może przynieść wizyta patriarchy Konstantynopola Bartłomieja w Polsce, który przyjął zaproszenie prezydenta RP Andrzeja Dudy, by spotkać się z uchodźcami wojennymi w niedalekim czasie. Osobne zaproszenie dla patriarchy wystosował metropolita Sawa.

Moskwa z kolei jednym tchem mówi o wojnie z Ukrainą i oskarża Patriarchat Konstantynopola o dokonanie „inwazji” na Ukrainę – szokujące i głęboko niemoralne jest porównanie pokojowych działań na rzecz wolności ukraińskiego prawosławia do okrutnej wojny Federacji Rosyjskiej przeciwko temu państwu.

Specjaliści prawosławnego prawa kanonicznego alarmują, że Polska Cerkiew, nie uznając autokefalii na Ukrainie, podważa własne prawa do autokefalii nadanej przez Konstantynopol. Warto przypomnieć, że na tę autokefalię nie godziła się Moskwa, brakowało także jednoznacznego stanowiska biskupów prawosławnych działających na terytorium odrodzonego w 1918 r. państwa polskiego. Dziś w analogicznej sytuacji znajduje się niepodległa Ukraina i wydawałoby się naturalne, że polska Cerkiew będzie nią wspierać. Przemawia za tym stanowisko Patriarchatu Konstantynopola, będące uzasadnieniem do nadania Kościołowi prawosławnemu w Polsce niezależności administracyjnej w 1924 r.: w treści tomosu jednoznacznie zadeklarowano, że przejęcie przez Moskwę metropolii kijowskiej oraz innych terenów dawnej Polski i Litwy, miało charakter nadzwyczajny i nie wiązało się z rezygnacją z przynależnych Konstantynopolowi praw. Nie do przyjęcia byłby scenariusz, gdyby Cerkiew polska uznała autokefalię nadaną jej przez Moskwę w 1948 r., której formalnym warunkiem było wyrzeczenie się wcześniejszych związków z Konstantynopolem. 

Metropolita Sawa podkreślał chęć rozstrzygnięcia sporu o autokefalię na Ukrainie zgodnie z prawem Cerkwi, a jednocześnie odbierał Konstantynopolowi przynależne prawo Kościoła-Matki do określania zasad kanonicznej rekoncyliacji, w tym – niepowtarzania święceń biskupich raz już dokonanych. Paradoks i wyjątkowość tej pozycji polega na tym, że PAKP uznaje sakramenty innych wyznań chrześcijańskich, nie karał również własnych hierarchów za surowo zakazane przewinienia związane z tzw. interkomunią (np. w 1966 r. metropolita Bazyli Doroszkiewicz był współkonsekratorem biskupa starokatolickiego, a w 1994 abp Jeremiasz Anchimiuk brał czynny udział u wyświęceniu biskupa luterańskiego). Moskwa w tej ocenie jest równie niekonsekwentna, ponieważ sama wielokrotnie uznawała prawem ekonomii święcenia byłych duchownych rzymskokatolickich, jakich przyjmowała do swoich struktur – oznacza to, że interpretacje Patriarchatu Moskiewskiego niechętne tomosowi dla Ukrainy mają charakter przede wszystkim polityczny.
Realia są zapewne jeszcze bardziej złożone: 4 maja 2018 r. oligarcha Wadym Nowinskij, sponsor wielu dzieł patriarchy moskiewskiego Cyryla, złożył wizytę metropolicie Sawie, towarzysząc ukraińskiej delegacji Patriarchatu Moskiewskiego pod przewodnictwem metropolity boryspolskiego i browarskiego Antoniego Pakanycza, która podejmowała sprawę autokefalii. Kilka dni później, 9 maja, biskupi Cerkwi polskiej po raz pierwszy sprzeciwili się uznaniu autokefalii nadanej przez Konstantynopol. Ukraińskie serwisy informacyjne wskazywały, że było to skutkiem „inwestycji finansowych” Nowinskiego dokonanych w polskiej Cerkwi. 

W październiku 2018 r. abp Jerzy Pańkowski zapewniał na oficjalnym spotkaniu z przedstawicielami polskiego rządu, że warszawska cerkiew św. Sofii – Mądrości Bożej „powstaje tylko z ofiar wiernych”. Pod koniec 2021 r. okazało się, że są to także „wierni z Moskwy”: wyposażenie świątyni miało być sfinansowane przez fundację związaną z rosyjską agencją energii jądrowej „Rosatom”. 

Historia kołem się toczy?

21 marca patriarcha Cyryl przekazał wyrazy uznania dla ministra Siergieja Ławrowa, życząc „Bożej pomocy i sukcesów w (…) ciężkiej pracy na rzecz Rosji” – po raz kolejny potwierdził swoje zaangażowanie na rzecz kremlowskiej propagandy wojennej.

Zarzewiem tego poważnego problemu jest naiwne i pochopne uznanie zreorganizowanego przez Stalina w 1943 r. Patriarchatu Moskiewskiego przez lokalne Kościoły prawosławne za pełnoprawną reprezentację rosyjskiego prawosławia, przy jednoczesnym braku należytego wsparcia dla działającej w ZSRR Cerkwi podziemnej oraz Cerkwi emigracyjnej. Patriarchat Moskiewski do 1965 r. był bezpośrednio nadzorowany przez organ podległy Komitetowi Centralnemu KPZR, zastąpiony przez działającą do 1991 r. Radę ds. Religijnych przy Gabinecie Ministrów ZSRR. 

Pomimo większej wolności wyznaniowej w Polsce lat 80. tajne służby komunistyczne kontrolowały działalność 15 spośród 26 kościołów i związków wyznaniowych.

Wszyscy powojenni zwierzchnicy Polskiej Cerkwi byli współpracownikami tajnych służb. Metropolita Sawa, znany pod pseudonimem „Jurek”, zajmował się inwigilacją zachodnich organizacji wyznaniowych (m.in. Światowa Rada Kościołów, Międzynarodowa Komisja Mieszana ds. dialogu teologicznego między Kościołem katolickim i Kościołem prawosławnym), oddziaływaniem na nie, aktywnością dezintegracyjną oraz umożliwiającą kompromitację osób wrogich światopoglądowo. Działalność ta była koordynowana przez KGB. 

40 lat temu w Polsce totalitarne państwo komunistyczne wprowadziło stan wojenny, aby zwrócić się przeciwko ludziom domagającym się wolności i demokracji. W rezultacie wielu ludzi zginęło, wielu zostało uwięzionych i prześladowanych. Polski Kościół Prawosławny stanął po stronie reżimu i do dzisiejszego dnia nie dokonał żadnego synodalnego aktu skruchy z powodu tego uwikłania. W 2015 r. zgodnie z prawosławnym ceremoniałem odbył się pochówek generała Czesława Kiszczaka, komunistycznego zbrodniarza i zdeklarowanego ateisty.


Autor jest kierownikiem Pracowni Badań Prognostycznych nad Przemianami Religijnymi na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Wrocławskiego, współpracuje z Centrum Doktryn i Szkolenia Sił Zbrojnych w kampanii „NUP 2X35”.