Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »
Z OSTATNIEJ CHWILI
Prezydent Andrzej Duda podpisał budżet na 2025 r. oraz przesłał część przepisów do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej • • •

Berlin i Moskwa ciągle mają wspólne interesy dotyczące Polski

Rosjanie są dziś co najmniej oddanymi kibicami atakowania Polski przez Brukselę. Każda unijna kara wobec Warszawy to miód na ich serca, każda próba odebrania funduszy daje im nadzieję na lepszą perspektywę niszczenia Ukrainy.

Od roku trwa najpoważniejszy kryzys w Europie od czasów II wojny światowej. Inwazja Rosji na Ukrainę jest realizacją wielkiego planu Kremla – jednak to jego etap, a nie cel główny. Polska odgrywa kluczową rolę w przeciwdziałaniu realizacji chorych wizji FR. Wiemy, iż są próbą odtworzenia strefy wpływów, która kompletnie zmieniłaby naszą część Starego Kontynentu i zdewastowała plan o rozwoju i umacnianiu Rzeczypospolitej. Dla Niemiec niepodległe istnienie Ukrainy nie jest żadnym priorytetem. W tamtejszych elitach władzy nadal utrzymuje się duża gotowość do przełknięcia upadku naszego wschodniego sąsiada lub jego radykalnego uszczuplenia terytorialnego. Warto jednak zwrócić uwagę, że niechęć do dzisiejszego rządu w Warszawie cały czas jest elementem wspólnym dla polityki Berlina i Moskwy. Instytucje Unii Europejskiej zadaniowane przez naszego zachodniego sąsiada konsekwentnie dążą do zmiany władzy w naszym kraju, bo tylko z posłuszną sobie większością parlamentarną w Warszawie realna staje się realizacja transformacji Wspólnoty w coś na kształt dominium zarządzanego z tylnego siedzenia przez RFN. Z kolei dla Putina powrót ekipy z czasów Smoleńska – czyli Tuska i Sikorskiego – dawałby szansę na znaczące ograniczenie pomocy dla Kijowa. Można spokojnie zaryzykować tezę, iż obalenie większości Zjednoczonej Prawicy jest w kalkulacjach zbrodniarzy z Kremla znacznie lepszym rozwiązaniem, niż połączona z dużym ryzykiem operacja militarna z Białorusi wzdłuż granicy RP. Rosjanie są dziś zatem co najmniej oddanymi kibicami atakowania Polski przez Brukselę. Każda unijna kara wobec Warszawy to miód na ich serca, każda próba odebrania funduszy daje im nadzieję na lepszą perspektywę niszczenia Ukrainy. Widać zatem wyraźnie, iż mimo deklaracji przyjaźni i zaangażowania w pomoc dla Kijowa, duch paktu Ribbentrop–Mołotow ciągle jest obecny w Europie. Rzecz jasna w innej zupełnie odmianie, bo wszak okoliczności są zupełnie inne, ale pewien rodzaj współpracy wymierzonej w wolność i przyszłość narodów naszej części kontynentu cały czas jest możliwy między Berlinem a Moskwą. Bo mimo roku ludobójczej, pełnoskalowej wojny na Ukrainie wspólnota celów nie została skasowana.
 

 



Źródło: Gazeta Polska

Katarzyna Gójska