Sąd Najwyższy podjął uchwałę o wykładni uprawnień prezydenta RP w zakresie stosowania prawa łaski. To kuriozalne rozstrzygnięcie oznacza w praktyce, że sąd ów przestał prawo stosować, a zaczął je tworzyć, „dopisując” do istniejącej i prostej normy prawnej warunki jej zastosowania, których ta nie zawiera.
Więcej, nawet konstytucja nie przewiduje doprecyzowania tej normy na drodze ustawy, nie mówiąc już o uchwałach. Ponadto Sąd Najwyższy wyjątkowo rażąco wykroczył poza zakres swoich kompetencji. W polskim porządku prawnym bowiem nawet Trybunał Konstytucyjny nie ma uprawnień do dokonywania wykładni przepisów ustawy zasadniczej (nieprzypadkowo w Europie takowe posiada jedynie TK w Rosji). Orzeczenie SN stoi też w sprzeczności z dotychczasową doktryną, opisującą prawo łaski jako ostatnią „królewską” prerogatywę prezydenta, który korzystając z niej, nie jest niczym związany i może udzielić łaski w każdym stadium postępowania. Łaska nie jest bowiem polemiką z zarzutami czy wyrokiem. W wypadku Mariusza Kamińskiego i innych oskarżonych pan prezydent słusznie postanowił uwolnić nasze sądy od rozpatrywania sprawy, której samo procedowanie obraża i hańbi wymiar sprawiedliwości.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#kasta
#Sąd Najwyższy
Adrian Stankowski