„Jeden z bardziej kłamliwych materiałów Bugały. Ale przyjdzie jej za to odpowiedzieć. Spokojnie... Spisane będą słowa i czyny...:)”. Wpis tej treści zamieścił na Twitterze Borys Budka, poseł Platformy Obywatelskiej i były minister sprawiedliwości (sic!) w rządzie Ewy Kopacz.
Groźby pod adresem dziennikarki Wiadomości TVP Ewy Bugały polityk PO umieścił po tym, jak dziennikarka odważyła się przypomnieć jego udział w manifestacji w obronie byłych esbeków i pokazała zdjęcia, jak ramię w ramię z funkcjonariuszami aparatu przemocy PRL‑u dzielnie atakuje PiS. Skandaliczne słowa posła Platformy to charakterystyczny rys tej partii – media nie mają być wolne, tylko odpowiadać linii propagandowej Platformy. Jeśli takie nie są, jeśli dziennikarze mają odwagę mówić prawdę o PO, spotykają ich oszczerstwa ze strony jej polityków, przemoc nie tylko słowna, ale i fizyczna, jak niegdyś przekonała się Ewa Stankiewicz, a tam, gdzie PO przejmuje kontrolę nad mediami – utrata pracy. Wpis posła Budki to jedno z wielu działań tej reprezentującej interesy postkomuny partii – nie pierwsze i nie ostatnie – mających zastraszyć dziennikarzy. Kolejny dowód, że PO wolność słowa ma za nic.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#dziennikarze
#media
#polityka
#PO
#Ewa Kopacz
#Borys Budka
Joanna Lichocka