Dr Barbara Fedyszak-Radziejowska ma rację – wszystkie zdarzenia z udziałem Donalda Tuska z ostatnich dni miały obniżyć rangę jego przesłuchania w prokuraturze. Nie chodzi o windowanie politycznej pozycji byłego premiera, a o ukrycie rzeczywistości.
To stała metoda postkomuny. Powitanie na peronie, mecz, urodziny, sondaż wróżący mu zwycięstwo w drugiej turze – wszystkie te zdarzenia, będące produktem marketingu politycznego, mają ukryć to, co dzieje się w istocie. Do Polaków ma nie dotrzeć informacja, że były premier zeznawał w sprawie zawarcia umowy z rosyjską FSB o ścisłej współpracy z nią polskiego kontrwywiadu wojskowego. Polska, kraj NATO, na mocy tej umowy miała wpuścić do swojego systemu bezpieczeństwa służby państwa, które NATO definiuje jako główne swoje zagrożenie. Umowa miała być zawarta bez wiedzy ministra obrony, co już jest złamaniem prawa, ale zgodę na nią miał wydać premier Tusk. W każdym demokratycznym kraju temat ten nie schodziłby z czołówek serwisów. Dotyczy bowiem bezpieczeństwa państwa i wiarygodności Polski wobec partnerów w NATO. Ale to właśnie – dzięki ciężkiej pracy marketingowców i „luksusowych dziennikarzy” – Polacy mają uznać za błahostkę.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#Tusk przesłuchanie
#przesłuchanie
#FSB
#Donald Tusk
Joanna Lichocka