Dominikanin Puciłowski na tropach faszyzmu
Ojciec Puciłowski uważa, że nieraz „trzeba dać po mordzie” (słowami). Obwinia hierarchię, że nie powstrzymano wyborców i dlatego tak wielu zagłosowało na PiS.
W Polsce rodzi się faszyzm. Sytuacja nosi znamiona zamachu stanu. Kierujący krajem nie mają władzy konstytucyjnej, dzień w dzień fałszowana jest przeszłość, trwa zamach na historię, media, naukę i Trybunał Konstytucyjny...
Minister Zalewska kłamie w żywe oczy, działania rzecznika rządu to oszustwo, a minister środowiska, wierzący katolik, nie słucha papieża i chce wycinać Puszczę Białowieską. Urzędnicy rządu i ministrowie kłamią i zasuwają bujdy, są szkoleni politycznie jak kiedyś członkowie PZPR, a kościelna hierarchia toleruje te potworne kłamstwa. To nie są hasła z demonstracji KOD, to kilka myśli z wywiadu, jakiego tuż przed wizytą papieża Franciszka udzielił „Gazecie Wyborczej” kapłan, dominikanin, o. Józef Puciłowski. Duchowny, zamiast komentować kłamstwa, uważa, że czasami „trzeba dać po mordzie” (słowami). Oskarża opiekunów katedry w Białymstoku, że popełnili grzech, dopuszczając w ogóle ks. Jacka Międlara do ołtarza, a sam ks. Międlar opluł kościół. Ubolewa, że papież Franciszek zostanie użyty, by nobilitować religię smoleńską. Obwinia polskich duchownych, że nie potrafili powstrzymać wyborców i dlatego tak wielu ludzi głosowało na PiS. Żeby było śmieszniej, w tym samym wywiadzie o. Puciłowski piętnuje język nienawiści i ostro krytykuje polityczne zaangażowanie polskich księży.
Wywiad z sędziwym zakonnikiem Józefem Puciłowskim przeszedł zupełnie niezauważony. Dziennikarze nie zabiegali u przewodniczącego episkopatu, biskupa ordynariusza diecezji ani nawet rzecznika kurii o komentarz. Nikt nie domaga się od prowincjała dominikanów zakazu wypowiedzi w mediach dla o. Puciłowskiego. Nie słyszałem, by intelektualiści katoliccy w liście otwartym potępili autora słów o biciu „po mordzie”, o „faszyzmie”, „religii smoleńskiej”, zamachu stanu i o Kościele, który jest winien, bo nie powstrzymał wyborców przed głosowaniem na PiS.
Jednocześnie w tych dniach obserwujemy kolejny medialny atak na ks. Jacka Międlara. Opozycja, potrzebując politycznego paliwa, wyciąga sprawę kwietniowych uroczystości rocznicowych ONR w białostockiej katedrze, kieruje doniesienia do prokuratury, ale niestety i ks. Jacek, jak na zamówienie, sam tego paliwa dostarcza. Jeśli chodzi o stopień agresji, dosadność sformułowań i polityczne zaangażowanie, moim zdaniem, dominikanin Józef Puciłowski daleko wyprzedza ks. Międlara. Natomiast jego diagnoza sytuacji w Polsce ujawnia taką utratę kontaktu z rzeczywistością, iż zasadne byłoby rozważenie, czy w przypadku niektórych zakonników władze duchowne nie powinny stosować reguły obowiązującej biskupów. Po przekroczeniu 75 lat przechodzi się w stan spoczynku.