Pani Gesine Schwan ogłosiła, że w krajach takich jak Polska, Chorwacja, Słowacja czy Węgry istnieją silne „faszystowskie tradycje” i Niemcy powinny „wspierać siły opozycyjne wobec PiS”. Pani Schwan jest politologiem, ale i politykiem – kandydowała na prezydenta z SPD. O ile mówienie przez nią o „faszystowskich tradycjach” pozostałych narodów jest głupotą, o tyle w wypadku Polski, której co piąty obywatel zginął w rozpętanej przez Niemcy wojnie, jest czymś bliskim kłamstwa oświęcimskiego. Póki pani Schwan nie przeprosi, nie powinniśmy podawać jej ręki. Co do drugiej wypowiedzi, to pani Schwan była pełnomocnikiem rządu ds. polskich i rektorem Uniwersytetu Viadrina, współpracującego z Uniwersytetem Poznańskim. Jej słowa wynikają ze znajomości z typem Polaków, który dominował w postkolonialnych elitach III RP. Warto, by niemieccy partnerzy zrozumieli, że owe elity wśród młodych Polaków nieodwracalnie przegrały. I to ci młodzi Polacy będą ich rozmówcami przez najbliższe dziesięciolecia. Oni znają współczesne Niemcy, nie mają wobec was uprzedzeń i współpraca może być udana. Natomiast próby reaktywowania postkolonialnego zombie nie mają szans i niepotrzebnie opóźnią nawiązanie partnerskich relacji.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Piotr Lisiewicz