Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

​Śmieciowy rynek, śmieciowa przyszłość

Od kilkunastu lat mówi się, że system emerytalny załamie się w związku z dramatyczną zmianą struktury demograficznej, od kilku lat zaś regularnie pojawiają się informacje o bankructwie ZUS u.

Od kilkunastu lat mówi się, że system emerytalny załamie się w związku z dramatyczną zmianą struktury demograficznej, od kilku lat zaś regularnie pojawiają się informacje o bankructwie ZUS u. Lecz chociaż na podstawie powszechnie panujących opinii można by uznać, że dla Polaków instytucja ta jest symbolem wszystkiego, co najgorsze, niespodziewanie żywa okazuje się tęsknota za oddawaniem jej pieniędzy. Na potem. Według niedawnego badania instytutu Homo Homini, ponad 60 proc. pracujących Polaków popiera rządowy pomysł przekazywania części dochodów z umów-zleceń i umów o dzieło do ZUS u jako składki emerytalnej, nawet kosztem otrzymywania mniejszych pieniędzy na rękę. Wszystko dzieje się zaś tuż po przejęciu pieniędzy z OFE, powszechnie odebranym jako rządowy skok na kasę. Wolimy więc w większości zrezygnować z części i tak już na ogół niewielkiego dochodu w zamian za niepewne świadczenie w przyszłości. Zważywszy na podwyższanie wieku emerytalnego, coraz zresztą odleglejszej. Czy cieszyć się, że Polacy wciąż wierzą w instytucje swojego państwa, czy raczej załamać ręce nad ich naiwnością? A może uznać, że dzisiejsza ekipa przeminie, a innej uda się niedomagający system naprawić?
 
Niewydolny system
 
Niestety, nie sprzyja nam ani demografia, ani procesy migracyjne. System emerytalny opierał się zawsze na założeniu, że pracujący dziś są de facto sponsorami emerytów. Gdy sami przejdą na emeryturę, utrzymają ich kolejni pracujący. Gdy mechanizm ten został wymyślony, wieku emerytalnego dożywali nieliczni, tak więc nie było obawy, że zabraknie środków na wypłatę świadczeń. Mieliśmy do czynienia ze specyficzną formą ubezpieczenia od zdarzenia losowego, w tym konkretnym wypadku – dożycia określonego wieku. Długość życia rosła, rosła też jednak populacja i zamożność społeczeństw, więc maszyna działała sprawnie. Kłopoty zaczęły się, gdy rozleniwieni mieszkańcy bogatych krajów uznali, że nie warto mieć dzieci, a jeśli już decydowali się na potomstwo, było to jedno, najwyżej dwójka. Społeczeństwa zaczęły się starzeć, malejąca populacja pracujących zaś brała na utrzymanie rosnącą grupę emerytów. System zaczął niedomagać. Bogatsi łatali go zwiększaniem imigracji, jednak Polska dla emigrantów z biedniejszych państw jest krajem tranzytowym, nie docelowym. To Polacy, razem z przedstawicielami wielu innych narodów, ratują dziś systemy emerytalne państw Europy Zachodniej.
 
W kontrze do mglistych korzyści w przyszłości mamy realną korzyść tu i teraz, objawiającą się trochę większą kwotą wpływającą na nasze konto. Liberałowie uznają, że człowiekowi należy pozostawić decyzję, czy zaoszczędzi coś na potem, czy wyda wszystko na sprawy bieżące. Przechodząc od teorii do praktyki, zobaczymy, że częściej za pracownika wyboru dokonuje życie, którego koszty mogą uniemożliwić odłożenie jakichkolwiek pieniędzy. 60 proc. Polaków nie ma dziś żadnych oszczędności. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że świadczy to bardziej o biedzie niż lekkomyślności. Trudno w tej sytuacji się spodziewać, że w tych realiach kiepsko na ogół opłacany pracownik na umowie o dzieło lub umowie-zleceniu odłoży pieniądze na emeryturę. Z drugiej strony trzeba być niepoprawnym optymistą, by zakładać, że wyspecjalizowany w kreatywnej księgowości rząd, dla którego liczy się wyłącznie „tu i teraz”, zrobi to za niego.

Całość tekstu została opublikowana w „Gazecie Polskiej Codziennie”
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Krzysztof Karnkowski