Start Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich wywołał niemałe poruszenie mediach. O prezesie Instytutu Pamięci Narodowej piszą także te zza zachodniej granicy Polski. Największa niemiecka agencja prasowa w tekście o historyku zaatakowała nie tylko go, ale i wspierającą jego kandydaturę partię.
24 listopada Karol Nawrocki został ogłoszony kandydatem Komitetu Obywatelskiego na prezydenta. Start historyka wspiera Prawo i Sprawiedliwość. Kandydatura historyka jest szeroko komentowana w niemieckich mediach. Redakcje niekoniecznie przedstawiają go w pozytywnym świetle.
Jak podaje portal Deutsche Welle o Nawrockim pisze m.in. agencja prasowa dpa. W tekście o szefie Instytutu Pamięci Narodowej postanowiła zająć się tym, co robił w trakcie studiów. Podała, że "pracował jako portier w luksusowym hotelu w Sopocie". - Mówi się, że od tego czasu ma dobre kontakty w środowisku czerwonych latarni - jego przeciwnicy polityczni mogą to wykorzystać w kampanii wyborczej - przekazuje DW.
Dpa twierdzi też, że brak doświadczenia politycznego Nawrockiego może być traktowana przez prezesa PiS jako zaleta. Według niemieckiej agencji, Jarosław Kaczyński nie chciał, by wybory prezydenckie stały się dla wyborców rozliczeniem rządów jego partii. - Jego przedstawiciele są zamieszani w różne skandale korupcyjne - twierdzi.
O braku dotychczasowego związku z polityką prezesa IPN pisze także Frankfurter Allgemeine Zeitung. Według gazety, Nawrocki ma tym "zapunktować" u wyborców nie opowiadających się za żadnym z ugrupowań. Mimo to i tak FAZ stwierdza, że nadchodzące wybory będą starciem między PiS i KO, jak wyborach parlamentarnych.