Ten proces dotychczas przebiega w sposób kuriozalny. Choć Tomasz Lis i Jacek Żakowski pozwali Tomasza Sakiewicza, a sąd wydał nawet wyrok, to redaktorowi naczelnemu "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie" uniemożliwiono zabranie głosu. "Mam nadzieję, że dzisiaj będę mógł się wypowiedzieć" - powiedział dzisiaj portalowi Niezalezna.pl redaktor Sakiewicz. O godzinie 10.30 rusza bowiem proces apelacyjny.
Sprawa dotyczy tekstu z 2017 roku "Dziennikarze do lustracji", który ukazał się na łamach "Gazety Polskiej Codziennie". Artykuł został zilustrowany zdjęciami Jacka Żakowskiego i Tomasza Lisa. Nie spodobało im się to, więc wytoczyli proces redaktorowi naczelnemu "GPC" Tomaszowi Sakiewiczowi.
Proces miał kuriozalny przebieg - Tomasz Sakiewicz, jako pozwany, w ogóle nie został przesłuchany.
- Widać ewidentną nierównowagę stron, gdzie z jednej strony ci, którzy oskarżają, domagają się odszkodowań i przeprosin mogą się wypowiadać, a nie może się wypowiedzieć ten, kto stoi pod tymi oskarżeniami i jest narażony na kary czy odszkodowania. Trudno mi czymkolwiek innym uzasadnić decyzję sądu, niż sympatią jednej ze stron
- mówił wówczas portalowi Niezalezna.pl redaktor naczelny „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie”.
Ostatecznie, wyrok zapadł bez przesłuchania Sakiewicza.
W tej sprawie Tomasz Sakiewicz i jego obrońca złożyli apelację. Sąd rozpozna ją w dzisiaj o godzinie 10.30.
"Mam nadzieję, że dzisiaj będę mógł zabrać głos, bo do tej pory sąd mi to uniemożliwiał"
- powiedział dzisiaj rano portalowi Niezalezna.pl redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie".