W wydanym postanowieniu sędzia Agnieszka Derejczyk zdecydowała o udzieleniu zabezpieczenia poprzez nakazanie wydawcy „Gazety Polskiej” wycofania z dystrybucji dodatku do nr 30 tygodnika „Gazeta Polska” z 24 lipca br. w postaci naklejki. Tymczasem wydawca tygodnika zapowiada, że złoży w tej sprawie przewidziane prawem stosowne środki w celu zaskarżenia postanowienia.
Po pierwsze mamy do czynienia z zabezpieczeniem, które może być ewentualnie udzielone uprawdopodobnionym roszczeniom, a w tej sytuacji istnieje ogromna wątpliwość czy istnieje jakiekolwiek roszczenie. Dlatego, że doktryna prawa cywilnego od wielu lat wskazuje, że żeby było roszczenie z naruszenia dóbr osobistych, to należy naruszyć dobra osobiste konkretnej osoby, zaadresować konkretnie do tej osoby komunikaty. Jakakolwiek krytyka skierowana wobec grupy nie rodzi roszczeń indywidualnej osoby z tytułu dóbr osobistych, no chyba, że sama grupa jest jakoś bardzo doprecyzowana przez nazwę firmy. A zatem jeśli mamy poważną wątpliwość co do istnienia roszczenia, to nie można go zabezpieczać, bo nie ma przesłanki uprawdopodobnienia wymaganej kodeksem postępowania cywilnego.
- tłumaczy w rozmowie z portalem PCh24.pl prezes Ordo Iuris, mec. Jerzy Kwaśniewski.
Prawnik nie ma również najmniejszych wątpliwości, że mieliśmy do czynienia z próbą „zamachu na prasę”.
Wyobraźmy sobie co by się stało gdybym wykorzystał to samo orzeczenie i zażądał zakazu publikacji tygodnika „Newsweeka” albo „Polityki” np. na wieść o tym, że znajdzie się tam artykuł krytyczny wobec Kościoła katolickiego. Jako katolik bym zażądał zakazu dystrybucji tygodnika z tym artykułem. To właśnie są elementy cenzury prewencyjnej, które są paraliżujące dla prasy i niedopuszczalne w świetle konstytucji.
- wyjaśnia adwokat.
Analizując postanowienie sądu prezes Ordo Iuris zwraca uwagę, że „udzielenie takiej formy zabezpieczenia, poprzez zakaz dystrybucji jakiegoś komunikatu w ramach wypowiedzi publicznej zmierza wprost do zaspokojenia w pełni roszczeń”.
A zatem zabezpieczenie powinno co najwyżej do tego, aby umożliwić realizację roszczeń tej strony, która pozywa. W tej sytuacji to zabezpieczenie idzie za daleko i jest formą cenzury prewencyjnej. Cenzura prewencyjna jest konstytucyjnie zakazana i niedopuszczalna w świetle europejskiej konwencji praw człowieka i to wielokrotnie potwierdzał Trybunał w Strasburgu. W szczególności wobec prasy należy być ostrożnym.
- wyjaśnia mec. Jerzy Kwaśniewski.
Jednocześnie prawnik, prezes Instytutu Ordo Iuris jest mocno zaskoczony szybkością wydania decyzji przez warszawski sąd.
Absolutnie zaskakuje tempo wydania postanowienia o orzeczeniu. Zwykły obywatel starający się o zabezpieczenie swojego powództwa przed warszawskim Sądem czeka na nie tygodniami. Fakt, że w tej konkretnej sytuacji dochodzi do zabezpieczenia w takim tempie świadczy wprost, w mojej opinii, o szczególnym potraktowaniu przez Sąd, co z kolei budzi poważne wątpliwości co do bezstronności samego Sądu w tej sprawie.
- wyjaśnia mec. Kwaśniewski.
W rozmowie z portalem PCh24.pl prezes Ordo Iuris zwraca również uwagę, że nakazane przez sąd zabezpieczenie jest... nieskuteczne, co wynika jednoznacznie z faktu, iż część nakładu „Gazety Polskiej” jest kolportowana z naklejką o innej treści niż opisana w postanowieniu, a zatem postanowienie sądu zupełnie tej części nie dotyczy.
Ponadto, takie postanowienie o zabezpieczeniu musi być doręczone wydawnictwu pocztą, dopiero wówczas może być wykonywane. Niezależnie od tego wydawca może złożyć od niego zażalenie do sądu wyższej instancji. W związku z tym zanim ta cała procedura zostanie przeprowadzona, rzecz jasna cały nakład zostanie wyprzedany.
- mówi prezes Ordo Iuris.
Źródło: niezalezna.pl, PCh24.pl
#Ordo Iuris
#Gazeta Polska
#naklejka
#LGBT
redakcja