Świeżo zdobyte przez redaktora Tomasza Duklanowskiego informacje w sprawie afery pedofilskiej z udziałem działaczy Platformy Obywatelskiej województwa zachodniopomorskiego, rzucają nowe - jeszcze bardziej szokujące - światło na sprawę. O szczegółach swojego dziennikarskiego śledztwa opowiedział w rozmowie z red. Katarzyną Gójską na antenie Telewizji Republika. Okazuje się, że wcześniejsze zapewnienia marszałka Olgierda Geblewicza nie mają z prawdą nic wspólnego.
"To jest szokujące. Pisząc ten tekst kilka miesięcy temu nie miałem wiedzy, jaką mam teraz. Wtedy można było się opierać tylko i wyłącznie na wypowiedziach marszałka (województwa zachodniopomorskiego Olgierda) Geblewicza, który był z jednej strony pracodawcą pedofila Krzysztofa F., z drugiej strony jego zwierzchnikiem, jako szef Platformy na pomorzu zachodnim. Mówił wtedy, że Krzysztof F. natychmiastowo został zwolniony z pracy i wyrzucony z Platformy Obywatelskiej. Teraz, w świetle dokumentów do jakich udało mi się dotrzeć, wynika, że było dokładnie odwrotnie"
– powiedział Duklanowski.
Jak wyjaśnił, działacze ugrupowania Donalda Tuska celowo opóźniali podjęcie działań wobec mężczyzny oskarżonego o pedofilię. "Krzysztof F. i przez pracodawcę, i przez partię został potraktowany bardzo łagodnie i to wszystko działo się w czasie, gdy Platforma nagłaśniała afery pedofilskie związane z Kościołem katolickim" - podkreślił, dodając, że "zastosowano podwójne standardy".
"Marszałek Geblewicz nie zrobił w zasadzie nic. To zawieszenie, o którym mówił w oświadczeniu pod koniec ubiegłego roku, nastąpiło z mocy prawa (...). Natomiast marszałek mógł wtedy, kiedy usłyszał o zarzutach i wtedy, kiedy jako pracodawca dowiedział się, że Krzysztof F. jest aresztowany, mógł go wyrzucić dlatego, że wiedział jakie zarzuty zostały mu postawione, wiedział też pewnie o tym, że częściowo Krzysztof F. przyznał się do winy"
– zaznaczył Duklanowski. Co więcej, F. zakończył pracę w Urzędzie za sprawą wypowiedzenia za porozumieniem stron. "Ono skutecznie uniemożliwiło wpisanie do jego papierów za co de facto stracił pracę, a przecież stracił ją, bo trafił do więzienia za zbrodnię pedofilską" - zdradził dziennikarz.
To jednak nie wszystko w sprawie afery pedofilskiej w zachodniopomorskich strukturach Platformy Obywatelskiej.