- Operacja przeciwko Janowi Pawłowi II jest czymś zupełnie innym, niż myśleliśmy. To jest wojna, w której metodycznie, krok po kroku, rozstrzelane mają zostać wszystkie symbole kojarzące się z JPII. Teraz trwa ostrzał okna papieskiego na Franciszkańskiej 3 i jego wychowawcy kardynała Sapiehy. Wcześniej ogromne środki zainwestowano w „partyzantkę” – profanowanie w sieci „Barki” i godziny 21:37, zaatakowany został też sekretarz papieża kardynał Dziwisz. Jak ustaliliśmy, niebawem czeka nas atak na rodziców Ojca Świętego. Najważniejsze: te ataki nie mają nic wspólnego z walką z pedofilią, ona jest tylko jednym z używanych pocisków, a kaliber broni każdorazowo dostosowywany jest do obiektu, który ma zostać unicestwiony” – pisze Piotr Lisiewicz w najnowszym numerze „Gazety Polskiej”. I opisuje, na czym polega zakrojona na szeroką skalę operacja wymierzona w Jana Pawła II.
Jeśli przyjąć, że celem autorów antypapieskich publikacji byłaby faktycznie walka z pedofilią w Kościele, to działaliby oni irracjonalnie. Bo zrobili wszystko, by podważyć własny dziennikarski warsztat i wiarygodność. Po co było mieszać prawdziwe przypadki pedofilii wśród księży z atakami na Księcia Niezłomnego, kardynała Adama Sapiehę, bez śladu wiarygodnych dowodów? Po co było zarzucać biskupowi Wojtyle, że nieodpowiednio zareagował na sprawę księdza Loranca, podczas gdy dziennikarze „Rzeczpospolitej”, którzy badali te same dokumenty wcześniej, wyciągnęli z nich przeciwne wnioski? Po co wreszcie reportażowi nadano prowokacyjny tytuł „Franciszkańska 3”, czyli adres kojarzący się całym pokoleniom z papieskim oknem? Kolejne pytania dotyczą przygotowania obecnego ataku, czyli całej wieloletniej internetowej kampanii, w której ośmieszano „Barkę” czy tworzony memy z godziną 21:37. To naprawdę były spontaniczne wybryki młodzieży, czy jednak nakręcała je akcja PR-owa z zaangażowaniem ogromnych środków? Tu broń musiała być używana anonimowo, bo przecież w poważnych publikacjach tak się nie dało: „Barka” ani 21:37 nie dopuszczały się żadnych nadużyć. Gdzie tu sens, gdzie logika?
W dalszej części tekstu Lisiewicz ostrzega, że kolejnym uderzeniem w tej kampanii ma być atak na rodziców Jana Pawła II. Potwierdzeniem tego scenariusza jest zupełnie niezauważona wypowiedź Marcina Gutowskiego udzielona kanałowi Sekielski Brothers.
„On mówił do swoich przyjaciół, że matki właściwie nie pamięta, tej matki nie było. Takie publikacje są w przygotowaniu, dotyczące biografii Jana Pawła II, jego dzieciństwa i odbrązowienia tej hagiograficznej wersji jego rodzinnego życia. To była bardzo trudna relacja, nie tylko ta jedna, w ogóle to była trudna rodzina w dużej mierze”.
Szukając odpowiedzi na pytanie, po co ta cała operacja specjalna wymierzona w Jana Pawła II i jego najbliższych, Piotr Lisiewicz przekonuje, że w celu zrozumienia powodu ataków na dziedzictwo JPII, trzeba pozbyć się na chwilę polskiej perspektywy i spojrzeć na polskiego papieża oczami Moskwy.
Otóż narzędziem jej panowania światem była uniwersalna ideologia komunizmu. Walka o prawa proletariatu, dążenie do rewolucji w różnych krajach służyło jej do budowy światowego imperium, rywalizującego z amerykańskim. Bo centrala rewolucji była w Moskwie. Ale ci cholerni, znienawidzeni Polacy, po raz któryś w historii zachwiali moskiewskim imperium, niszcząc narzędzie jego panowania. Uniwersalną ideologię komunizmu zniszczyć mogła tylko inna uniwersalna idea. I Jan Paweł II, stając na czele Kościoła, ukierunkował go tak, że chrześcijaństwo stało się tą uniwersalną ideą, która podjęła wyzwanie. Dziesiątki milionów Polaków uczestniczących w spotkaniach z nim w komunistycznym państwie unieszkodliwiło najgroźniejszą broń Moskwy, jej uniwersalną ideologię. Do tego papież podjął współpracę z najgorszymi wrogami z bolszewickich czytanek – Stanami Zjednoczonymi Ronalda Reagana i Wielką Brytanią Margaret Thatcher. Miał ogromny wpływ na pozostałe narody Europy Środkowej. Gdy imperium padło, JPII objechał tryumfalnie dawne sowieckie republiki – Litwę, Łotwę, Estonię czy Ukrainę. Wszędzie tam odbudowywał chrześcijaństwo i umacniał narodową tożsamość oraz poczucie własnej wartości owych narodów. A to spowodowało, że zdecydowanie trudniej byłoby Moskwie podporządkować je sobie na nowo. Dziś, gdy Rosja chce odbudować imperium, zniszczenie zabójczego dla niej dziedzictwa JPII jest czymś pierwszoplanowym. I nieprzypadkowi są wykonawcy tej mokrej roboty: telewizja założona przez konfidentów bezpieki czy dziennikarz zachwalający współpracę z Gazpromem.
Ci, którzy chcą bronić pamięci św. Jana Pawła II, wezmą udział w planowanych na 2 kwietnia marszach, by sprzeciwić się zorganizowanej nagonce na papieża Polaka. – Pojawienie się na tym marszu będzie wyrazem tego, że jesteśmy po stronie tej Polski, o którą walczyliśmy przez ostatnie kilkadziesiąt lat – mówi Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej”.
Podczas białoruskiego ataku hybrydowego Pro Humanum sugerowało, że trzeba „zdemilitaryzować” polskie granice. Niedawno stowarzyszenie zorganizowało spotkanie na temat granicznego kryzysu „uchodźczego”, w którym wzięły udział proputinowska „badaczka” legitymizująca wybory w Rosji oraz współpracowniczka znanego prorosyjskiego portalu. Szefową Komisji Rewizyjnej Pro Humanum jest zaś publicystka proputinowskiego Sputnika, która jeszcze niedawno była przyjmowana przez rzeczniczkę Ławrowa. Tak wygląda działalność i kadry stowarzyszenia założonego przez Jolantę Lange vel Gontarczyk – groźną płatną agentkę SB, która inwigilowała i niszczyła zamordowanego w 1987 roku ks. Franciszka Blachnickiego.
W 1987 roku, podczas pielgrzymki Jana Pawła II do Polski, Służba Bezpieczeństwa zorganizowała na Wybrzeżu operację pod kryptonimem Zorza II. Gdy papież udał się pod krzyże upamiętniające stoczniowców poległych w grudniu 1970 roku, esbecy utworzyli krąg, by oddzielić Go od zwykłych ludzi. I odwrócili się plecami do Ojca Świętego. Wszystko to, co obecnie dzieje się wokół postaci Karola Wojtyły, przypomina tamtą esbecką akcję. Jej celem ma być to, aby Polacy odwrócili się od tego, co katolickie, co polskie. By odwrócili się od tego, co święte.
Z akt znajdujących się w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej wynika, że Hanna Kosowska, wieloletnia radna stołecznej dzielnicy Mokotów, to córka jednego z najbardziej wpływowych prokuratorów wojskowych PRL, który w latach 70. i na początku lat 80. zajmował się najbardziej delikatnymi sprawami Ludowego Wojska Polskiego. Z kolei zarówno jej matka, jak i brat byli funkcjonariuszami SB.
Krótko po reelekcji prezydent Macron obiecywał Francuzom zerwanie z pierwszymi pięcioma latami swojej prezydentury. Zapowiedział nową „kolektywną metodę” uprawiania polityki, „opartą na szacunku, dlatego że nasz kraj jest pełen wątpliwości i podziałów”. Teraz jednak przepchnął reformę emerytalną i ulice stanęły w płomieniach.
Tygodnik "Gazeta Polska" dostępny w wygodnej prenumeracie cyfrowej
Sprawdź ofertę prenumeraty cyfrowej TUTAJ » prenumerata.swsmedia.pl oraz pod numerem telefonu 605 900 002 lub 501 678 819