Zamek Królewski nie został odbudowany przez komunistów od razu po wojnie z tego samego powodu, dla którego Niemcy zdecydowali się go najpierw zbombardować, a potem, po powstaniu, wysadzić jego wypalone mury - mówi dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie prof. Wojciech Fałkowski w rozmowie z Sylwią Krasnodębską dla tygodnika "Gazeta Polska".
17 września 1939 r. Niemcy zbombardowali Zamek Królewski w Warszawie. Ten atak był dotkliwy dla Polaków, prawda?
Ten atak na zamek był próbą podważenia prawa Polski do istnienia. Atak prosto w serce, zamach na istnienie Polski. Bo były to nie tylko zamach terytorialny, lecz także próba zniszczenia polskiej państwowości. Jednakże reakcja pracowników zamku i mieszkańców Warszawy była racjonalna i jednocześnie chwalebna, ponieważ wykazano się dobrą organizacją i sprawnym działaniem. Zamek był ewakuowany już od ostatnich dni sierpnia i w pierwszych godzinach wojny. Wynoszono cenne wyposażenie – rzeźby, obrazy, brązy, kandelabry i meble.
Po wojnie Biuro Odbudowy Stolicy wysadzało w powietrze kamienice, które cudem ocalały po Powstaniu Warszawskim. Ono by raczej zamku nie odbudowało…
Zamek nie został odbudowany przez komunistów od razu po wojnie z tego samego powodu, dla którego Niemcy zdecydowali się go najpierw zbombardować, a potem, po powstaniu, wysadzić jego wypalone mury. Do tej pory na zamku można obejrzeć wywiercone otwory, które ocalały z powodu przeoczenia ich lub braku dynamitu. Zamek został zniszczony do gruntu, ale gotyckie fundamenty z tymi otworami można oglądać do dziś.
A zamek, w którym się znajdujemy, powstał nie tylko dzięki ciężkiej pracy, lecz także odwadze przeciwstawienia się komunistom.
Zaważył tu jeden czynnik. Determinacja polskich konserwatorów i muzealników związanych ze Stanisławem Lorentzem, którzy wykorzystali moment zachwiania się władzy komunistycznej po tragedii grudniowej na wybrzeżu. Komuniści nie przewidzieli ogromnego entuzjazmu milionów Polaków w kraju i za granicą, którzy najpierw spontanicznie poparli tę ideę, uczestniczyli w zbiórce pieniędzy, a później jakimś cudem, ku zdumieniu władz, okazało się, że firmy budowlane znajdują nadwyżki materiałów i sprzętu, a pracownicy chętnie uczestniczą w nadgodzinach (śmiech). I tego już się nie dało powstrzymać. Społeczny Komitet Odbudowy Zamku kierował przedsięwzięciem, ale decydującą rolę miały ten patriotyczny zryw i zanegowanie władzy komunistów, bo oni sobie wyobrażali, że panują nad sytuacją. Okazało się, że nie.