Od wielu tygodni trwa zacięta dyskusja na temat wyborów prezydenckich, których pierwotna data była wyznaczona na 10. dzień maja. Epidemia koronawirusa spowodowała, że utrzymanie tej daty może być kłopotliwe. O nadchodzących wyborczych wydarzeniach w rozmowie z Januszem Gajdamowiczem opowiada wrocławski prawnik Piotr Gaglik.
Janusz Gajdamowicz: Koalicja Obywatelska przekonuje, że ze względu na zagrożenie zdrowia i życia wyborów nie da się przeprowadzić, i proponuje wprowadzenie stanu klęski żywiołowej, aby je odroczyć.
Piotr Gaglik: Wprowadzenie stanu klęski żywiołowej oznacza ograniczenie praw obywatelskich, rządy dekretowe, więc wszystkie terminy spraw procedowanych przez parlament mogą ulec zawieszeniu i być przesunięte w jedną lub drugą stronę. Można go ogłosić tylko w wyniku takich zdarzeń, których nie można inaczej uregulować czy opanować. Przesunięcie wyborów, i to z zachowaniem terminu, powinno być skutkiem, a nie przyczyną ogłoszenia tego wyjątkowego stanu ograniczenia praw obywatelskich.
To w takim razie czy opozycja, która nosi napis „Konstytucja” na swoich sztandarach i koszulkach, o tym nie wie?
Opozycja doskonale zdaje sobie z tego sprawę! To jest „wpuszczenie” całego układu władzy politycznej w Polsce – celowo używam tego pojęcia – w maliny. Jest to precedens, który nie miałby żadnego uzasadnienia, a przede wszystkim pokazywałby, że można manipulować podstawowymi gwarancjami konstytucyjnymi z powodów politycznych, bo akurat tak się zdarzyło, że są wybory prezydenckie, to je przesuwamy na podstawie ustawy o stanie klęski żywiołowej na terenie całego kraju.
Dlaczego zatem opozycja dopuszcza się takich kroków?
Wszystko wygląda na to, że w obliczu nadchodzącej klęski wyborczej – bo widzimy, jak wyglądają sondaże i jakie oblicze reprezentują kandydaci dzisiejszej, szczególnie totalnej opozycji – robi się wszystko, żeby je przenieść na inny termin, a jeśli się odbędą, to umniejszyć ich rangę i podważyć mandat wybranego prezydenta. A przecież kiedy w 1918 r. przeprowadzano wybory do Sejmu, to nie dało się ich w tamtej sytuacji przeprowadzić na terenie całego nowo powstałego państwa polskiego. W wielu miejscach toczyła się jeszcze wojna, a w wielu nie było ich jak zorganizować. I czy ktoś wtedy podważał tamte wybory? Tutaj trzeba szukać przykładów i odpowiedzi.
Całość wywiadu z Piotrem Gaglikiem znajduje się w dzisiejszym wydaniu Dodatku Dolnośląskiego "Gazety Polskiej Codziennie"
Tylko 4 procent Polaków popiera Kidawę - czytaj w piątkowym wydaniu „Codziennej”.
— GP Codziennie (@GPCodziennie) April 23, 2020
Więcej już teraz na https://t.co/1HYRtWiDJA
PROMOCJA e-PRENUMERATY #GPC:
🔘 tygodniowa - 4pln ☑️
🔘 miesięczna - 16pln ☑️
🔘 kwartalna - 46 pln ☑️
Zamów na https://t.co/lCMd0LgNlm pic.twitter.com/QivBb7Rftu