Dotyczy to zarówno Sejmu, jak i Senatu – wcześniejsze wybory mogą się okazać lodowatym prysznicem dla tych, którzy chcieli wygodnie umościć się w polityce. Kolejny scenariusz dotyczy wyborów prezydenckich – jeśli Trybunał Konstytucyjny uzna, że marszałek Sejmu Elżbieta Witek może ponownie ogłosić nowy termin wyborów, najpewniej odbędą się one 23 maja. Bez względu na to, czy opozycja będzie wzywała do ich bojkotu, czy też nie. Bo logicznie rzecz biorąc, opozycja wzywa do bojkotu konstytucji, która precyzyjnie określa termin wyborów (między 100. a 75. dniem przed końcem kadencji prezydenckiej). To też pokazuje totalną hipokryzję totalnej opozycji: najpierw szermuje konstytucją, by później wyrzucić jej zapisy do kosza.