Wydaje mi się, że byłoby już zupełnie niewiarygodne, gdyby Senat znowu próbował przetrzymać ustawę o wyborach 30 dni. Jeżeli będzie obstrukcja, to pewnie będzie krótsza. Sądzę, że w ciągu około dwóch tygodni ustawa zostanie uchwalona – mówi nowy wicemarszałek Senatu Marek Pęk (PiS) w rozmowie z Adrianem Siwkiem.
Czy za ustąpieniem pana wicemarszałka Stanisława Karczewskiego kryje się ukryta przyczyna? Niektórzy starają się doszukiwać w tej sprawie teorii spiskowych?
Nie mam powodu przypuszczać, że jest drugie dno tej decyzji. Jest to suwerenna, osobista decyzja pana senatora Karczewskiego. Widzę to tak, że pan wicemarszałek jest przede wszystkim lekarzem i chce nadal wykonywać swój zawód. Marszałek Tomasz Grodzki przekonywał, że istnieją jakieś przeszkody, aby łączyć jedno z drugim. Nie jest to do końca jednoznaczne od strony prawnej. Nie wiem, czy to nie była pewna forma stworzenia problemów panu marszałkowi Karczewskiego.
Czy w Senacie w ogóle jest jakaś możliwość debaty z marszałkiem Grodzkim, czy może nie jest on w ogóle zainteresowany rozmową z Prawem i Sprawiedliwością.
To jest dość skomplikowana sytuacja. W takich okazjach prywatnych, kuluarowych, pan marszałek Grodzki lubi podkreślać, że jest człowiekiem wysokiej kultury, który w Senacie chciałby się kierować zasadami honorowymi, dżentelmeńskimi. Niestety praktyka prac senackich temu przeczy. Przede wszystkim funkcjonujemy w ogromnym napięciu politycznym, bo – nie miejmy złudzeń – Senat jest najmocniejszym instytucjonalnym przyczółkiem opozycji sejmowej. Na to wszystko, na co opozycja nie może sobie pozwolić w Sejmie, pozwala sobie w Senacie. Ponadto mamy ogromny chaos, jeśli chodzi o praktykę prowadzenia obrad Senatu. Właściwie od czasu, kiedy w Polsce rozpoczęła się pandemia koronawirusa, pracujemy w trybie pozaregulaminowym. Pan marszałek Grodzki wprawdzie nie zgodził się na zmiany w regulaminie, ale następnie uznał, że sam, jako marszałek, może podejmować decyzje o trybie zdalnym. Ten tryb wprowadził w zakresie obrad plenarnych, a komisje odbywają się tylko w trybie zwyczajnym. Jest ogromny chaos. Zwyczaje parlamentarne, które są w Senacie od lat, również są łamane. Jesteśmy zaskakiwani jakimiś głosowaniami w ostatniej chwili, zmianami w porządku obrad, które wcześniej nie były uzgodnione, niedotrzymywane są ustalenia z Prezydium Senatu czy Konwentem Seniorów. Ufam, że jednak jakaś debata na temat tego, jak Senat powinien pracować, jest możliwa. Zobaczymy.
Do Senatu trafi nowa ustawa ws. wyborów. W Sejmie posłowie PSL i Lewicy wstrzymali się od głosu. Czy Pana zdaniem to dobry prognostyk, że być może tym razem ta ustawa nie będzie czekała 30 dni po to, by zostać odrzuconą w całości?
To pokazuje, że w Senacie od czasu do czasu mogą się ujawniać rozbieżne interesy ugrupowań politycznych, z których sklecona jest większość senacka. Ona nie jest monolitem. Tutaj walczą ze sobą różne grupy partyjne, grupy interesów. W kampanii to też się musiało w pewnym momencie ujawnić. Obecnie na pewno inne interesy ma pan Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL), a inne kandydat PO na prezydenta. To, jak będzie procedowana ustawa dotycząca wyborów prezydenckich w Senacie, uzależniam od tego, jakie decyzje polityczne zostaną podjęte. Wydaje mi się, że byłoby już kompletnie niewiarygodne i takie żałosne, jeżeli Senat znowu próbowałby przetrzymywać ustawę 30 dni. Jeżeli będzie obstrukcja, to pewnie będzie krótsza. Sądzę, że gdzieś w ciągu dwóch tygodni ustawa zostanie uchwalona.