W ubiegłym roku w Anglii i Walii dokonano ok. 210 tys. aborcji, a dla prawie połowy kobiet, które poddały się jej, nie był to pierwszy tego rodzaju zabieg. Tak wielką liczbę aborcji, w większości opłaconych przez państwo, katolicki biskup pomocniczy londyńskiej archidiecezji John Sherrington nazywał w komentarzu dla „Codziennej” „straszliwą ludzką tragedią”.
Według rządowych danych, opublikowanych w ub. tygodniu, w roku 2019 zostało dokonanych 209 519 aborcji. To o 4 224 więcej niż w 2018 r. i więcej niż w jakimkolwiek innym roku, odkąd praktykę tę zalegalizowano w ustawie o aborcji z 1967 r.
Statystyki wskazują, że 81 proc. aborcji dokonały kobiety, które nie były w związku małżeńskim. Ale jednocześnie 52 proc. z nich miało partnerów. Średnio 18 na 1 tys. kobiet pomiędzy 15. a 44. rokiem życia dokonało aborcji w ubiegłym roku, ale zabiegowi temu poddało się najwięcej kobiet w wieku 22 lat (31,6 na 1 tys.).
Dane potwierdzają również, że dla wielu kobiet aborcja stała się normalnością, gdyż aż 40 proc. tych, które przerwały ciążę w ubiegłym roku, robiło to już wcześniej je-den lub więcej razy. Większość aborcji przeprowadzono na kobietach w Londynie, a najmniej w południowo-wschodniej Anglii. 99 proc. zabiegów w Anglii i Walii zostało sfinansowanych przez Krajową Służbę Zdrowia (ang. NHS).
„Te statystyki aborcyjne przedstawiają straszliwą ludzką tragedię. Tak ogromna liczba straconych żyć jest szokująca i niepokojąca” – czytamy w komentarzu rzecznika episkopatu Anglii i Walii ds. ochrony życia biskupa Johna Sherringtona, przysłanym do „Codziennej”.
Przerwane zostało 656 ciąż po zdiagnozowaniu u dzieci zespołu Downa lub innych schorzeń. Dokonano też 126 „selektywnych aborcji”, m.in. ze względu na to, że matka spodziewała się kilku maluchów. Ta „redukcja” zwykle występuje w ok. 12. tygodniu ciąży.
„Dlaczego, skoro jesteśmy wyraźnie przywiązani do zasad miłości i troski o najbardziej bezbronnych członków społeczeństwa, co wykazaliśmy podczas pandemii CO-VID-19, prawo angielskie i walijskie nadal dopuszcza aborcję aż do narodzin niepełnosprawnych dzieci?” – pyta Sherrington. „Obecne przepisy dotyczące aborcji wymagają pilnej rewizji, szczególnie w celu położenia kresu dyskryminacji osób niepełnosprawnych, skrócenia terminu, w którym aborcje są dziś dozwolone, i zaprzestania aborcji selektywnej z powodu płci dziecka. Kobiety w nieplanowanej ciąży oraz te, u których zdiagnozowano niepełnosprawność nienarodzonego dziecka, wymagają znacznie większego wsparcia ze strony rządu, lekarzy oraz systemów opieki zdrowotnej i społecznej”
– stwierdza biskup pomocniczy Westminsteru.
Jak dodaje duchowny: „Musimy być bardziej zdeterminowani, aby promować kulturę radowania się z okazji nowego życia oraz modlić się i pracować nad lepszą ochroną prawną kobiet w ciąży i dzieci w łonie matki” – konstatuje biskup pomocniczy archidiecezji londyńskiej.
O komentarz do rządowych statystyk „Codzienna” zwróciła się także do rzeczniczki antyaborcyjnej charytatywnej organizacji Right to Life UK (ang. Prawo do Życia) Catherine Robinson.
„To tragedia na skalę krajową, że w 2019 r. w wyniku aborcji zginęło 209 519 osób. Każda z tych aborcji oznacza porażkę naszego społeczeństwa w dziedzinie ochrony życia dzieci w łonie matki oraz brak pełnego wsparcia dla kobiet w nieplanowanej ciąży”
– oceniła działaczka pro-life.
Jak wskazała, organizacja wzywa rząd w Londynie do pilnego przedstawienia rozsądnych nowych ograniczeń i większego wsparcia dla kobiet w nieplanowanej ciąży. „To pomogłoby nam jako społeczeństwu wspólnie obniżyć tragicznie wysoką liczbę aborcji, których dokonuje się każdego roku” – stwierdziła.
„Bezbronne kobiety nie powinny być postrzegane jako źródło zarobku. Ale niestety wiemy, że tak jest, ponieważ sama aborcja jest przemysłem przynoszącym wielomilionowe zyski. Prywatne kliniki aborcyjne mają szczególny interes pieniężny w wykonywaniu aborcji każdego roku” – podkreśliła Catherine Robinson.