Jednocześnie prawnicy unijni opracowują plan wprowadzenia do licznych nakazów tzw. praworządności (notabene chyba już czas nazwać to oficjalnie „leworządność”?) określenia „mowa nienawiści” jako czegoś, co będzie ścigane, a będzie po prostu emanacją konserwatywnych poglądów. Ktoś powie, że rodzina to związek kobiety i mężczyzny? Będzie ścigany. Komuś nie spodoba się Parada Równości i głoszone podczas niej hasła? Będzie ścigany. Niemożliwe? A jednak. Tymczasem dopóki w Polsce rządzi Zjednoczona Prawica, trudno sobie wyobrazić, że takie „prawo” przekroczy Odrę. Opary absurdu unoszą się nad USA i Europą. Dobrze, że u nas przynajmniej w sferze poglądów wciąż jeszcze króluje normalność. Oby jak najdłużej.