Tragicznym paradoksem tej sytuacji było i to, że nie tylko dla środowiska „Gazety Wyborczej” ludzie tacy, jak: Anna Walentynowicz, Andrzej i Joanna Gwiazdowie, Krzysztof Wyszkowski, Andrzej Rozpłochowski i wielu, wielu innych, stali się o wiele groźniejsi niż postkomuniści. Wrogami dla elit wolnej ponoć III Rzeczypospolitej stali się nie sowieccy namiestnicy nad Wisłą, lecz ci, którzy z nimi przez lata walczyli. Dla niektórych to już tylko niewarta wspominków martyrologia. Ale prawda jest taka, że niesprawiedliwości założycielskie III RP głęboko wpłynęły na cały jej kształt. Nie można było po 1989 r. budować solidarnej Polski, skoro systemowo i symbolicznie bardziej dbano o katów niźli ich ofiary.