Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Dusza poety, postura Apolla

Gdyby zaśpiewał tylko jedną piosenkę, „Goniąc kormorany”, wpisałby się złotymi zgłoskami w annały polskiej muzyki rozrywkowej. Rzecz w tym, że zmarły w czwartek Piotr Szczepanik takich ikonicznych przebojów miał więcej. No bo kto nie zna „Żółtych kalendarzy”, „Kochać”, „Pustych kopert”, „Nigdy więcej” czy „Zabawy podmiejskiej”?

Piotr Szczepanik,
Piotr Szczepanik,
Tomasz Hamrat/Gazeta Polska

Pięknymi słowami odejście artysty oznajmił prezydent RP Andrzej Duda: „Odszedł Piotr Szczepanik – znakomity piosenkarz i muzyk, wykonawca niezapomnianych przebojów. W stanie wojennym współorganizował niezależną scenę muzyczną i wspierał działania opozycji demokratycznej. Wspaniały, mądry Człowiek. R.I.P.”.

O ile artystyczna twórczość Piotra Szczepanika (rocznik 1942) jest powszechnie znana, o tyle jego zaangażowanie w działania antykomunistyczne czy wspieranie najpierw Lecha, a potem Jarosława Kaczyńskiego i PiS to już fakty mniej powszechne, by nie powiedzieć, że przez wielu przemilczane. Był współorganizatorem legendarnego Festiwalu Piosenki Prawdziwej (1981), z niepodległościowym podziemiem związany był przez cały stan wojenny, a do 1989 r. współorganizował życie artystyczne w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej. U boku Lecha Wałęsy szefował Zespołowi Współpracy ze Środowiskami Twórczymi w Kancelarii Prezydenta.

Dusza poety, postura Apolla, ale również chodząca wrażliwość i łagodność. Smutno mi – powiedział „Codziennej”, nie kryjąc wzruszenia, Ryszard Poznakowski, kompozytor i bandleader, wieloletni członek Niebiesko-Czarnych i Trubadurów, dzisiaj szef Stowarzyszenia SAWP i zespołu Poznakowski Band.

Paweł Brodowski, szef magazynu „Jazz Forum”, pożegnał na swoim profilu internetowym Szczepanika anegdotą:

„Pamiętam jak przez mgłę taką sytuację. To musiało być wiosną 1965 r. W klubie Sezam na Mokotowie odbywała się weryfikacja dla piosenkarzy. Do egzaminu podchodzą kolejni adepci sztuki piosenkarskiej i wykonują z towarzyszeniem zespołu wybrane przez siebie dwie piosenki. Stoimy na zapleczu. Ktoś mówi, że komisja ma już naprawdę dość, bo wszyscy śpiewają »Żółte kalendarze«. I jak usłyszą »Żółte kalendarze« raz jeszcze, to wyrzucą delikwenta za drzwi.
Tę rozmowę słyszy zdeprymowany Janusz Godlewski (eks-Czerwono-Czarni), który jest czwarty w kolejce i mówi: »O kurczę, mam przechlapane, bo ja też wybrałem ‘Żółte kalendarze’. Za późno już jest, żeby coś zmienić. Więc dla dodania sobie otuchy Janusz przygotowuje speech: »Wysoka komisjo, nazywam się Janusz Godlewski, niestety muszę panów zmartwić, bo ja też zaśpiewam ‘Żółte kalendarze’. Nie wiem, czy śpiewać potrafię, ale zawsze mogę 
przy… lić!«. Nie wiem, czy Janusz musiał się uciekać do rękoczynów. Weryfikację przeszedł z trudem, ale pomyślnie”

– kończy Brodowski.

CAŁY ARTYKUŁ W WEEKENDOWYM WYDANIU "GAZETY POLSKIEJ CODZIENNIE".

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie, niezalezna.pl,

#Gazeta Polska Codziennie

Piotr Iwicki