Reportaż telewizji TVN na temat wyjaśniania katastrofy smoleńskiej doprowadził do ataku opozycji na przewodniczącego podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza i prezesa PiS-u Jarosława Kaczyńskiego. Media lewicowe przez 12 lat wyprodukowały liczne fake newsy na temat wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku, których celem była ochrona strony rosyjskiej i sianie podziałów wśród Polaków.
Jacek Liziniewicz w czwartkowym numerze Codziennej relacjonuje historię tworzenia i propagowania fakenewsów mających świadczyć o zasadności rosyjskiej retoryki w sprawie katastrofy smoleńskiej.
„Jedno z najbardziej spektakularnych kłamstw na temat katastrofy smoleńskiej podanych przez stację TVN padło 14 lipca 2010 roku, a więc nieco ponad 4 miesiące po katastrofie. „TVN24 dotarła do kolejnego fragmentu odczytanego stenogramu z ostatnich minut lotu prezydenckiego Tu-154. To nieoficjalne informacje. »Jak nie wyląduję/wylądujemy, to mnie zabiją/zabije« – tak mają brzmieć słowa wypowiedziane przez kapitana Arkadiusza Protasiuka. Nie wiadomo, w jakim kontekście padły te słowa”. – poinformował TVN24. Informację – jak się okazało kompletnie zmyśloną, bo takie słowa najzwyczajniej w świecie nie padły – podała w świat Joanna Komolka. Dziennikarka w 2013 roku odeszła z zawodu i została rzecznikiem prasowym Centrum Zdrowia Dziecka. Po 2015 roku wróciła jednak do mediów aby pracować m.in. w Radio Zet i ostatecznie powrócić do poznańskiego oddziału TVN24. Fake news podany w 2010 roku miał olbrzymie konsekwencje i stał się przyczyną do wielomiesięcznej debaty, która miała zepchnąć całą winę na polskich pilotów. W tej dziedzinie TVN24 dzielnie sekundowali dziennikarze „Gazety Wyborczej”.”
- to tylko fragment tekstu Liziniewicza. Całość w czwartkowym numerze. Zachęcamy do lektury.