Na amerykańskiej granicy z Meksykiem trwa kryzys migracyjny. Szczególnie trudna jest sytuacja złapanych przez pograniczników niepełnoletnich. Lewica mocno krytykowała Donalda Trumpa za umieszczanie ich w specjalnych placówkach – ale za rządów Bidena już zdążono pobić jego rekordy.
Joe Biden szedł po władzę z mocno proimigranckim programem. Obiecywał m.in. znaczne ułatwienia w uzyskaniu zielonej karty czy obywatelstwa, rezygnację z większości deportacji i wstrzymanie budowy muru na granicy z Meksykiem. Efekty takich zapowiedzi i działań były przewidywalne – w stronę granicy USA ruszyła fala nielegalnych imigrantów i wszyscy oprócz ludzi Bidena przyznają już, że wybuchł na niej kryzys.
Dokładna liczba nielegalnych imigrantów próbujących dostać się do USA jest nieznana, gdyż siłą rzeczy w statystykach nie znajdują się ci, którym się to udało. Jak donosi think tank Heritage, służby graniczne codziennie powstrzymują 6 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy. W czasach Baracka Obamy uznano, że tysiąc takich prób dziennie to już kryzys. Jak donoszą lokalne media, kojoty – jak w USA nazywa się osoby, które za opłatą pomagają przekroczyć nielegalnie granicę – mają taki ruch w interesie, że musieli wprowadzić specjalne opaski na rękę, aby się nie pogubić wśród szmuglowanych imigrantów. Wielkim problemem jest również COVID-19. Według niektórych szacunków co czwarty imigrant jest zarażony koronawirusem, a wobec przepełnienia w placówkach, w których są przetrzymywani, sytuacja robi się bardzo groźna.
Trump był bardzo ostro krytykowany za to, że za jego rządów niepełnoletni imigranci, którym nie towarzyszyli rodzice, byli umieszczani w specjalnych placówkach prowadzonych przez Departament Zdrowia i Usług Społecznych (HHS). Media szybko spopularyzowały hasło „dzieci w klatkach”, którym go atakowano. W lutym tego roku do takich placówek trafiło jednak ponad 7 tys. dzieci – o 2 tys. więcej niż w rekordowym lutym 2019 r. i o 3 tys. więcej niż w styczniu tego roku. W związku z tak ogromną liczbą „pensjonariuszy” HHS musiał zrezygnować z wprowadzonego z powodu pandemii limitu osób. Wiele dzieci trafia też do znacznie gorszych placówek dla dorosłych, gdzie często zostają dłużej niż dopuszczalne 72 godziny.
Wiele osób zauważa, że media starają się mówić o tym kryzysie bardzo oględnie. – Nie pomylcie się, administracja Bidena jest kompletnie nieprzygotowana i jest to kryzys. Wszyscy widzieliśmy zdjęcia dzieci-imigrantów w więzieniach. Gdyby to Trump był prezydentem, już wybuchłaby wszechobecna histeria – skomentował dziennikarz Sean Hannity.