Kiedy na łamach, w eterze i na antenie brylowali wychowankowie dziennikarskiej szkoły stanu wojennego, dzieci resortu i prominentów z „5-10-15”, alternatywa nie istniała. Wówczas powstała „Gazeta Polska Codziennie”...
A było tak pięknie. O tym, kto mógł, a kto nie mógł napisać na łamach gazety lub czasopisma, decydował Adam. O tym, kto występował na antenie jednej (względnie drugiej) telewizji, decydował Lew, ewentualnie Zygmunt (względnie Piotr, w zależności od wersji paszportu) lub Mariusz, o którym Jerzy Urban jeszcze w roku ’83 pisał w liście do Kiszczaka, że „
nadaje się na szefa realizacji programów radiowych i telewizyjnych, jednym słowem nie na szefa pionu propagandy, ale na główną siłę koncepcyjno-fachową”. I trwało to sobie tak pięknie między Piotrem, Mariuszem a Adamem aż do 10 kwietnia 2010 r. Kiedy zdruzgotani tragedią Polacy spotkali się na Krakowskim Przedmieściu, na Wawelu, w centralnych punktach wszystkich polskich miast, okazało się, pomimo zmian zachodzących w wielu przestrzeniach życia publicznego, pomimo powołania Instytutu Pamięci Narodowej i Centralnego Biura Antykorupcyjnego, likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych, odejścia w polityczny niebyt bezpośredniego sukcesora PZPR, że w przestrzeni mediów ciągle nie nastąpiły żadne zmiany. Beton w gmachach Polskiego Radia czy Telewizji Polskiej miał się świetnie. Media Adamów, Mariuszów i Piotrów (względnie Zygmuntów, w zależności od wersji paszportu) zajęły się precyzyjnym i planowym zakłamywaniem tego, co wydarzyło się w kwietniu 2010 r. Na łamach, w eterze i na antenie brylowali wychowankowie dziennikarskiej szkoły stanu wojennego, dzieci resortu i prominentów z „5-10-15”. Alternatywa nie istniała. Wówczas powstała „Gazeta Polska Codziennie”. „
Nie wiem, po co w ogóle taka gazeta debiutuje” – mówił wówczas medioznawca Wiesław Godzic. TVP, TVN i Polsat odmówiły emisji spotów reklamowych gazety, a jej założyciele rozpoczęli proces, który trwa do dziś. Zaprosili do nauki zawodu dziennikarza nowe pokolenie. Dwa lata później powstała Telewizja Republika. Nazwiska-symbole wśród nauczycieli i dzieciaki na studiach albo tuż po, rzucone na głęboką wodę. Dziś wychowankowie tych redakcji stanowią trzon najważniejszych mediów w Polsce. Tygodników, stacji telewizyjnych i radiowych. Niepostrzeżenie w polskiej przestrzeni medialnej odwróciły się proporcje. Wychowankowie szkoły wolnego słowa przekazują swoją wiedzę młodszym. Resortowym pozostają ckliwe apele w obronie postkomunistycznego porządku medialnego, który… powoli odchodzi do lamusa.
Źródło: Gazeta Polska
#media
#Gazeta Polska Codziennie
#Telewizja Republika
Michał Rachoń