Dla opozycji i sprzyjających jej dziennikarzy, którzy stawiają się często w roli arbitrów standardów medialnych, każda okazja wydaje sie dobra, by uderzyć w Prawo i Sprawiedliwość i lidera partii. Niekiedy nawet nie ma czasu sprawdzić, że kolportuje się informację... sprzed siedmiu lat.
W światku medialnym nie brakuje postaci, które chcą publicznie uchodzić za arbitrów standardów i jakości dziennikarstwa. Często jednak sami nie działają zgodnie z tymi wytycznymi, a interesem nadrzędnym jest po prostu chęć wbicia szpilki konkretnemu politykowi.
Właśnie taki obrazek zobaczyć można było w niedzielę na Twitterze. Rozpoczęła - Katarzyna Kolenda-Zaleska z TVN.
- To jakieś fałszywe konto? Po tym co zrobili z Sejmu chcą uprawnień dla szefa opozycji??? I może jeszcze pakiet demokratyczny?
- napisała.
To jakieś fałszywe konto? Po tym co zrobili z Sejmu chcą uprawnień dla szefa opozycji??? I może jeszcze pakiet demokratyczny? https://t.co/GU1byJNZdC
— Kasia KolendaZaleska 🇺🇦🇵🇱🇪🇺🇺🇸 (@KolendaK) November 5, 2023
Potem do wtóru dołączył Tomasz Lis, były redaktor naczelny "Newsweeka", nie kryjący swoich sympatii do opozycji i Donalda Tuska.
"Uwaga, Kaczyński załatwia sobie ochronę, przywileje i cień prestiżu. Zrozumiałe, ale bez grama honoru. Do śmierci mamy dziada utrzymywać? Już i tak ma bardzo wysoką emeryturę. Wystarczy" - pisze Lis.
Uwaga, Kaczyński załatwia sobie ochronę, przywileje i cień prestiżu. Zrozumiałe, ale bez grama honoru. Do śmierci mamy dziada utrzymywać? Już i tak ma bardzo wysoką emeryturę. Wystarczy. https://t.co/61qSuYfoIW
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) November 5, 2023
Oboje odnieśli się do wpisu na profilu twitterowym Polskiej Agencji Prasowej, który brzmiał:
- Prezes PiS uważa, że powinna istnieć instytucja szefa opozycji, który, jego zdaniem miałby pewne uprawnienia lub nawet przywileje.
Prezes #PiS uważa, że powinna istnieć instytucja szefa opozycji, który, jego zdaniem miałby pewne uprawnienia lub nawet przywileje
— PAP (@PAPinformacje) December 21, 2016
Sęk w tym, że wpis pochodzi... z grudnia 2016 r., a datę widać gołym okiem, bez konieczności prowadzenia pogłębionego researchu.
Co więcej, oznacza to, że pochodzi on z czasu, kiedy opozycją, o której mówił Kaczyński, była właśnie Platforma Obywatelska et consortes. Prezes PiS sugerował wtedy stworzenie instytucji, która zapewniłaby głos opozycji w dyskusji parlamentarnej, "aby element pozytywnej krytyki, przedstawiania innego zdania, mógł być spokojnie prezentowany". Jarosław Kaczyński przywołał przykład parlamentu w Wielkiej Brytanii i dodał, że podobne rozwiązanie mogłoby być zastosowane w polskim Sejmie.
Gdy już temat kolportowania depeszy sprzed siedmiu lat zdawał się cichnąć, głos zabrała Kamila Gasiuk-Pihowicz z Koalicji Obywatelskiej.
- Kaczyński chciałby pełnić oficjalną funkcję szefa opozycji z jakimiś uprawnieniami i być może nową limuzyną. Panie Prezesie, załatwione. Jak pakiet demokratyczny PiS z 2015 - napisała na Twitterze.