- Przed piątkową konferencją "pracowało nad nią" osiem osób, w tym Sławomir Nowak, Bartłomiej Sienkiewicz i pierwsza rzecznik Donalda Tuska - mówi portalowi niezalezna.pl osoba z najbliższego otoczenia premier Ewy Kopacz. Zainteresowani nie chwalą się wykonaną pracą, a nowa rzecznik rządu Iwona Sulik odmawia komentarza w tej sprawie. O tym jak otoczenie Kopacz wystraszyło się jej publicznych występów najlepiej świadczy fakt, że najbliższa konferencja zaplanowana jest dopiero na październik.
O doradzaniu Sławomira Nowaka jako pierwsza informowała Anna Gielewska z tygodnika "Wprost".
To właśnie Nowak z Jackiem Protasiewiczem miał z nową premier pracować na rządową układanką. Częste spotkania skompromitowanych polityków z Ewą Kopacz stały się źródłem spekulacji o ich wejściu do rządu.
Jak twierdzi nasz informator, Kopacz w najbliższym czasie nie planuje obdarzać Sławomira Nowaka eksponowanym stanowiskiem, jest on jednak wciąż jednym z głównych jej doradców. Dzień przed prezentacją nowego rządu (19 września br.)
Kopacz do konferencji prasowej przygotowywało równolegle osiem osób:
Jolanta Gruszka (szefowa
gabinetu politycznego Kopacz w ministerstwie zdrowia i w Sejmie),
Agnieszka Liszka (pierwsza rzecznik rządu Donalda Tuska),
Iwona Sulik (obecna rzecznik premier Ewy Kopacz),
Eryk Mistewicz (doradca od marketingu politycznego, kwartalnik "Nowe Media")
Bartłomiej Sienkiewicz (odchodzący szef MSW, jeden z głównych bohaterów afery taśmowej)
Jarosław Makowski (dyrektor platformerskiego "Instytutu Obywatelskiego"),
Konrad Niklewicz (doradca propagandowy Platformy, były rzecznik prezydencji, dziś pracownik kancelarii premiera i współpracownik Instytutu Obywatelskiego)
oraz znany zarówno z afery taśmowej, jak i afery zegarkowej - Sławomir Nowak.
Zdaniem większości obserwatorów (również tych wspierających Platformę Obywatelską i rząd PO-PSL) popełniono kardynalne błędy, a
nowa premier zaprezentowała się jako osoba niezwykle emocjonalna, do przesady akcentująca swoją płeć jako atut w pełnieniu funkcji premiera RP. Dlatego też żaden z medialnych doradców nie chce się chwalić członkostwem w nieformalnym sztabie PR-owym Ewy Kopacz.
Spytaliśmy rzecznik rządu Iwonę Sulik o kwestię doradzania i prac PR-owego sztabu szefowej, ta jednak kategorycznie odmówiła komentarza w tej sprawie.
Jedno jest pewne: po piątkowej konferencji w otoczeniu byłej marszałek zapanowała panika. Ustalono, że w najbliższym czasie nowa premier po prostu nie będzie wychodzić do mediów. Dotyczy to zarówno konferencji prasowych, jak i wszelkich wywiadów. Nawet na zazwyczaj korzystne PR-owo spotkanie, jak obiad z mistrzami świata w siatkówce, nie wpuszczono kamer, z kolei na zaprzysiężeniu nowego gabinetu premier wygłosiła
jedynie wyuczone na pamięć oświadczenie.
By poprawić relację z mediami zwołała dzisiaj nieformalne posiedzenie z dziennikarzami.
Spotkanie było w charakterze off the record, nie jest jednak tajemnicą, że nie pojawiła się na nim sama premier, a jej rzeczniczka wyraźnie dała do zrozumienia, że przed 1 października (expose Ewy Kopacz w Sejmie) media nie mają co liczyć na konferencję prasową.
-
Na razie plan jest taki, że 1 października premier wygłosi jedynie oświadczenie, bez pytań - mówi nam anonimowo jeden ze współpracowników Kopacz. Kiedy więc odbędzie się najbliższa konferencja prasowa?
Być może nawet za miesiąc - mówi.
Źródło: niezalezna.pl,Wprost
Samuel Pereira