PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Pobita dziennikarka T. Czornowił oskarża: "Janukowycz jest przywódcą mafii"

To nie korupcja, to po prostu mafia, dlatego zdecydowałam się walczyć z człowiekiem – Wiktorem Fedorowyczem Janukowycz, który jest jej przywódcą.

Paweł Bobołowicz/ujawniamy24 pl
Paweł Bobołowicz/ujawniamy24 pl
To nie korupcja, to po prostu mafia, dlatego zdecydowałam się walczyć z człowiekiem – Wiktorem Fedorowyczem Janukowycz, który jest jej przywódcą. Postanowiłam, że jako dziennikarz, działacz społeczny, aktywista Euromajdanu muszę z tym walczyć - mówi w rozmowie z polskim dziennikarzem Bartoszem Andrejukiem, Tatiana Czornowił, dziennikarka z Ukrainy, która w Wigilię Bożego Narodzenia została brutalnie pobita przez pięciu mężczyzn.

Będę dalej pisać, będę publikować informacje dotyczącą majątków katów ukraińskiego narodu. Bardzo ważnym jest to, żeby nasi obywatele wiedzieli o tym, gdzie oni (kaci) mieszkają; że ich majątki zostały zbudowane na kradzionej ziemi. Będę pokazywała władzy to, że żyją na Ukrainie, nie na innej planecie - zapowiada w rozmowie z portalem tvn24.pl dziennikarka.

Na pytanie, czy uważa, że została pobita na zlecenie samego Wiktora Janukowycza - odpowiada twierdząco. - Myślę, że to była jego zemsta. Trzy lata temu zdecydowałam się, że będę walczyła z tym człowiekiem (Janukowyczem). Robiłam, co mogłam: śledztwa dziennikarskie, akcje obywatelskie, protesty, wszystko, w czym uczestniczyłam, wycelowane zostało w Wiktora Fedorowycza Janukowycza i przeciwko jego ekipie. On nie mógł tego nie zauważyć, ponieważ skierowałam ku niemu całą serię oskarżeń - mówi Czornowił.


Tatiana Czornowił została pobita w wigilijny wieczór (fot. print screen Youtube)

Jeśli chodzi o inne osoby, to również przeprowadziłam śledztwa dziennikarskie dotyczące korupcji i mechanizmów ekipy Janukowycza. Na Ukrainie nic nie odbywa się bez jego wiedzy - podkreśla, dodając jednocześnie, że "nie ma innych wrogów, bo jego sługusów i pochlebców nie uważa za wrogów".

Aktywistka Majdanu opisuje sytuację medialną na Ukrainie. - Dziennikarze to odważni ludzie, ale często nie są drukowani. Na przykład ja nigdzie nie mogłam drukować, moje teksty ukazywały się jedynie na blogu na "Ukraińskiej Prawdzie". Jestem jej bardzo wdzięczna, bo dała niektóre moje teksty na główną stronę, ale publikowałam teksty głównie na swoim własnym blogu. To wielki problem Ukrainy: najpierw ograniczono swobodę słowa w telewizji, teraz w ostatnim czasie ogranicza się ją również w internecie - mówi dziennikarka.

Praca dziennikarza traci sens, gdy nie ma wolności słowa - podkreśla.

 



Źródło: tvn24.pl,niezalezna.pl

sp