Okazuje się, że w naszym kraju w przypadku zatargów z prawem, znane osoby są traktowane o wiele łagodniej niż reszta społeczeństwa. W wielu przypadkach celebryci po prostu pozostają bezkarni.
- Gwiazdom zawsze wolno było więcej. Przyzwyczailiśmy się do tego, że parkują samochody w niedozwolonych miejscach, jeśli zostają skrzywdzone, to ich prześladowcy są karani surowo, a kiedy same popełniają przestępstwo, jesteśmy skłonni przymknąć na to oko – tłumaczy w rozmowie z „Rzeczpospolitą” prof. Wiesław Godzić, medioznawca ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
Praktyka pokazuje, że za przestępstwa lub wykroczenia, które dla statystycznego Polaka skończyłyby się grzywną lub nawet więzieniem, celebrytom po prostu uchodzą na sucho.
Znane osoby bardzo często traktowane są o wiele łagodniej, co prowadzi do powstania poczucia bezkarności.
W przypadku, gdy należy się mandat, korzystając ze swojej pozycji w społeczeństwie, celebryci bardzo często otrzymują jedynie pouczenia.
Jest to klasyczny mechanizm manipulacji opisany chociażby przez światowej sławy psychologa społecznego Roberta Cialdiniego, w którym traktujemy lepiej tych, którzy są ładni, bogaci i znani.
Źródło: niezalezna.pl,PAP,Rzeczpospolita
pł